Prawie pół setki zagryzionych danieli znaleziono na terenie hodowli pod Białogardem w Zachodniopomorskiem. Byki, łanie i cielaki daniela zostały prawdopodobnie zaatakowane przez dzikie zwierzę. Cień podejrzeń pada na czarną pumę, którą w okolicy widziało w ostatnich tygodniach już ponad 20 osób. Informację dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.

REKLAMA

Daniele były hodowane na ogrodzonym terenie, zagryziona została większa ich część. Straty właściciela hodowli oszacowano na ponad 50 tys. złotych.

Drapieżnik, który prawdopodobnie zaatakował stado danieli zostawił na pastwisku wiele śladów dużych łap i pazurów.

Sprawę wyjaśniają specjaliści z Państwowej Straży Łowieckiej i Państwowego Inspektoratu Weterynarii. Jeszcze nie stwierdzono jednoznacznie, co mogło zaatakować zwierzęta. Niewykluczone, że mogły to być na przykład wilki. Być może uda się to ustalić w niedzielę po analizie ran zadanych przez dzikie zwierzę.

Policja prosi o zachowanie ostrożności przy wychodzeniu na spacer do pobliskich lasów oraz o zamykanie na noc swojego inwentarza.

Daniele to zwierzęta jeleniowate pochodzące z Azji Mniejszej, zaaklimatyzowały się w Europie i Płn. Afryce już w starożytności. Do Polski zostały sprowadzone z Europy Południowej. Zamieszkują lasy, są też hodowane w parkach. Są nieco większe od saren, ale mniejsze od jeleni. Mają do 90 cm w kłębie. Rekordowe okazy mogą ważyć nawet do 100 kg, a ich poroże dochodzi do siedmiu kilogramów. Odżywiają się trawą, żołędziami i korzeniami.