Z ust Marine Le Pen nie padło słowo "demontaż" w odniesieniu do Unii Europejskiej, gdy mówiła dziennikarzom europejskich mediów o chęci współpracy m.in. z Jarosławem Kaczyńskim po swoim ewentualnym zwycięstwie w wyborach prezydenckich we Francji. O takiej ofercie skierowanej do prezesa PiS informowała poniedziałkowa "Rzeczpospolita", cytując słowa wypowiedziane rzekomo przez liderkę Frontu Narodowego: "Jeśli wygram, podejmę współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii". Autor artykułu przyznał, że "napisanie podtytułu w formie cytatu było błędem", i przeprosił czytelników.

REKLAMA

"Rzeczpospolita", odwołując się do spotkania Marine Le Pen z dziennikarzami europejskich mediów w Paryżu, napisała w poniedziałek, że francuska polityk zapowiedziała, że w razie wygranej w majowych wyborach prezydenckich podejmie "współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii". Oferta takiej współpracy miałaby dotyczyć również premiera Węgier Viktora Orbana. Jej zdaniem, "partnerem" w rozmontowaniu Wspólnoty może też być premier Wielkiej Brytanii Theresa May - pisała dalej "Rz".

Jeszcze w poniedziałek autor artykułu w "Rzeczpospolitej" Jędrzej Bielecki przyznał, że słowo "demontaż" z ust Marine Le Pen nie padło.

W zamieszczonym na stronach internetowych "Rzeczpospolitej" wyjaśnieniu Bielecki pisze: Na pytanie "Rz", czy Orban i Kaczyński mogliby być sojusznikami Le Pen w budowie nowej Europy, liderka Frontu Narodowego odpowiada: "W każdym razie w wielu tematach tak sądzę. Jeśli jutro zostanę prezydentem Republiki Francuskiej, myślę, że tak, mogę nawiązać debatę z panem Orbanem o tym, co nam się wydaje niedopuszczalne, nie do wytrzymania w sposobie, w jakim Unia Europejska dzisiaj działa. To samo odnosi się do pana Kaczyńskiego. Nie będziemy z pewnością we wszystkim zgodni. Ale raz jeszcze na tym polega wolność i suwerenność krajów, aby bronić swoich własnych interesów. One mogą być wspólne w pewnym momencie, one mogą być wspólne w niektórych obszarach, mogą też być odmienne. Na tym polega fundament polityki międzynarodowej".

Bielecki dodaje, że "w trakcie konferencji Le Pen wymieniła dwa konkretne punkty, w których już teraz solidaryzuje się z Polską i Węgrami: spór o Trybunał Konstytucyjny i forsowaną przez Brukselę, obowiązkowe rozdzielenie uchodźców".

Ale liderka Frontu Narodowego bardzo obszernie opisuje także swoją wizję przyszłej Unii, bez własnej waluty, swobody handlu, prymatu prawa europejskiego nad narodowym, swobody przekraczania granic i podejmowania pracy w innym państwie Wspólnoty - podkreśla dalej autor artykułu w "Rz". Pisze o zapowiedzi Marine Le Pen, "że będzie szukać sojuszników w negocjacjach z Brukselą nad taką właśnie przebudową UE, która jak przyznaje ‘Rzeczpospolitej’, byłaby strukturą tak luźną, że mogłaby się w niej znaleźć nawet Rosja".

Liderka Frontu Narodowego ostrzega także: jeśli Bruksela nie zgodzi się na taką przebudowę, w ciągu pół roku od wygranych wyborów prezydenckich zorganizuje referendum o wystąpieniu Francji z Unii - zaznacza Bielecki.

I podsumowuje: Czym innym, jak nie "demontażem UE", jest taki program? Właśnie dlatego w podtytule poniedziałkowego artykułu takiego właśnie określenia użyłem mówiąc o propozycji Le Pen dla Kaczyńskiego, choć to akurat słowo nie padło na środowej konferencji z ust liderki Frontu Narodowego. Napisanie podtytułu w formie cytatu było błędem za co czytelników przepraszam. Jednak samo stwierdzenie, że propozycja Le Pen jest ofertą współpracy w demontażu Unii stanowi moim zdaniem logiczne podsumowanie stanowiska zaprezentowanego przez liderkę Frontu Narodowego.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota stwierdził, że "słowo ‘demontaż’ nie padło, to jest interpretacja dziennikarska". Odnosząc się zaś do wyjaśnienia, opublikowanego przez autora artykułu, powiedział: Tam jest w pełnym stopniu nasze stanowisko w tej sprawie.

Pełny tekst wyjaśnienia Jędrzeja Bieleckiego i nagranie środowej konferencji prasowej Marine Le Pen dla europejskich mediów znajdziecie na stronach internetowych "Rz" pod tym linkiem.


(e)