Przez ulewne deszcze w lecie stracili wszystko. Rolnicy, które swoje pola mają na Wyspie Puckiej w Szczecinie, zostali bez środków do życia. Do zapłacenia mają zaległe czynsze dzierżawy. Proszą o pomoc władze miasta.

REKLAMA

Na Wyspie Puckiej, położonej w rozlewisku Odry, rolnicy dzierżawią 30 hektarów miejskich terenów. To urodzajne ziemie, sam czarnoziem. Teren położony jest w depresji, przed zalaniem chroni go wał przeciwpowodziowy, system kanałów i dwie pompy. Do tej pory wszystko działało, pola na wyspie przetrwały nawet powódź stulecia w 1997 roku. W tym roku rolnicy przegrali z deszczowym latem. Intensywnie padało w czerwcu, lipcu i na początku sierpnia. Taka duża ilość deszczu, która spadła, do tego zła praca pomp i zarośnięte rowy melioracyjne doprowadziły do tego, że woda stała na polach ponad 3 dni. Co nie zgniło, zostało wypalone potem przez słońce - opowiada Elżbieta Flis.

Elżbieta Flis została bez środków do życia. Kobieta na polu uprawiała ekologiczną marchew. Zaopatrywały się u niej szpitale, marchewki trafiały do sklepów w Szczecinie. Pierwsza ulewa zniszczyła 70 proc. upraw, kolejne deszcze zdewastowały pozostałe uprawy. Komisja szacująca straty w rolnictwie wyliczyła, że ulewne lato kosztowało kobietę ponad 50 tysięcy złotych. To cały jej dochód. Zadajemy sobie pytanie, codziennie to samo: co dalej? Za co żyć? Za co kupić opał? Jak przeżyć zimę? A jak przyjdzie wiosna, trzeba odtworzyć naszą gospodarkę - mówi pani Elżbieta.

O pomoc rolnicy zwrócili się do prezydenta miasta. Napisali do niego już w lipcu z prośbą, by umorzył im czynsze dzierżawy. W zależności od powierzchni pola, rolnicy mają do zapłacenia od kilkuset złotych do nawet dwóch tysięcy. Większość tych pieniędzy nie ma. Prezydent odesłał im wniosek o rozłożenie czynszu na raty, jaki wypełniają lokatorzy mieszkań komunalnych. Już we wrześniu, gdy weszło w życie rządowe rozporządzenie o pomocy poszkodowanym przez klęski żywiołowe, okazało się, że jednak muszą złożyć inne papiery. Jakie? Do tej pory nie wiedzą. Termin płacenia czynszu minął w piątek. Na rolników padł blady strach, boją się windykacji. Zabolało nas, gdy prezydent i rada miasta przeznaczyła 600 tysięcy złotych na pomoc dla Pomorza, a o tych kilku rolnikach z Wyspy Puckiej nikt nie myśli. Panie prezydencie, niech pan na nas komorników nie nasyła - prosi pani Elżbieta.

O windykacji nie ma mowy - uspokaja Tomasz Klek z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie. Deklaruje pomoc w doprowadzeniu sprawy umorzenia czynszów do końca. Dopóki sprawa poszkodowanych rolników nie zostanie zapłacona, zalegle czynsze nie będą ściągane. Rolnicy, którzy złożyli wnioski o pomoc, zaraz otrzymają odpowiedź, co muszą zrobić, aby sprawę doprowadzić do końca. Czyli, m.in. poinformować nas jaką uprawę i jakie plony w związku z ulewami potracili - mówi Klek.

Zgodnie z procedurami umorzony może być dopiero przyszłoroczny czynsz.

(mpw)