Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, że b. sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność" Krzysztof Wyszkowski naruszył dobra osobiste Lecha Wałęsy. Nakazał przeprosiny i zapłatę 10 tysięcy złotych.

REKLAMA

Sprawa dotyczy wypowiedzi Wyszkowskiego w maju 2005 r. w programie TVP2 "Warto rozmawiać". Mówił on m.in., że w październiku 1981 r., podczas pobytu w Paryżu, delegacja "Solidarności" oskarżyła Wałęsę o kradzież pieniędzy, które otrzymał od związkowców francuskich.

Sąd stwierdził, że żaden ze świadków nie potwierdził kategorycznie, że taka wypowiedź rzeczywiście miała miejsce. Wyszkowski mówi zaś, że sytuacja jest absurdalna. Wałęsa przywiózł pieniądze, tylko rzekomo ich nigdy nie otrzymał. To musi zostać wyjaśnione - denerwował się. Oznacza to, że będzie apelacja.

Z wyroku nie jest zadowolony Lech Wałęsa. Ja tego człowieka na razie nie nauczyłem niczego. W dalszym ciągu łamie prawo, kłamie, oszukuje - mówił były prezydent. Wałęsa domagał się od Wyszkowskiego przeprosin oraz wpłaty 80 tys. zł na konto jednej z gdańskich fundacji.

Wcześniej obaj panowie stanęli przed sądem apelacyjnym, który miał podjąć decyzję w sprawie oskarżenia pod adresem Wałęsy o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.