Podejrzany o kierowanie gróźb pod adresem prezydentów miast Przemysław M. przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia. Prokurator skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie - poinformowała PAP prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

REKLAMA

W krakowskiej prokuraturze zakończyło się przesłuchanie 28-letniego krakowianina. Usłyszał trzy zarzuty: kierowania gróźb karalnych pod adresem funkcjonariuszy publicznych w celu wymuszenia ich rezygnacji, przygotowywania się do usunięcia Sejmu jako konstytucyjnego organu państwa poprzez gromadzenie niebezpiecznych przedmiotów, mogących mieć charakter militariów, oraz oszustwa na szkodę osoby prywatnej na kwotę poniżej 6 tys. zł.

Mężczyzna jest bezrobotny. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Przemysław M. przyznał się do wszystkich przedstawionych mu zarzutów. Jeśli chodzi o wysyłanie listów z groźbami do prezydentów miast jest on przekonany, że kierował je do osób reprezentujących różne opcje polityczne i jego czyn nie był motywowany pobudkami politycznymi - powiedziała PAP prokurator Kalinowska-Zajdak.

Ze względu na charakter popełnionego przestępstwa, zagrożenie wysoką karą i obawę matactwa, mimo że podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia, prokurator wystąpił do sądu o zastosowanie tymczasowego trzymiesięcznego aresztu. Wniosek ten ma zostać rozpatrzony w środę po południu.

Jak podała prokuratura, w miniony piątek w korespondencji adresowanej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znalazł się list z żądaniem jego dymisji oraz groźbą pozbawienia go życia w razie niepodporządkowania się temu żądaniu. Dodatkowymi elementami nacisku były włożona do koperty amunicja oraz wydruk 16 zdjęć osób pełniących funkcji publiczne, które były opatrzone obramowaniem symbolizującym ociekającą krew.

Takie listy otrzymali także prezydenci innych miast oraz były prezydent RP Lech Wałęsa. Prokuratura poinformowała, że ustalenie tożsamości sprawcy i jego zatrzymanie komplikowało to, że sprawca kierował podejrzenia pod adresem innej osoby, niezwiązanej z tym zajściem i z nim samym, wskazując, że to ona była nadawcą korespondencji.

Trwają czynności zmierzające do zabezpieczenia kolejnych dowodów i według śledczych nie można wykluczyć rozszerzenia zarzutów stawianych podejrzanemu. Na razie dotyczą listów do prezydentów Krakowa, Łodzi i Rzeszowa.

Analizowane są dowody zabezpieczone dotychczas m.in. podczas przeszukania miejsca zamieszkania Przemysława M. oraz wyniki ekspertyz i opinii kryminalistycznych z zakresu informatyki, balistyki, genetyki, daktyloskopii i badań dokumentów, których zakres jest rozszerzany wobec spływania kolejnych dowodów.

Przemysław M. został zatrzymany w poniedziałek w Warszawie. W miejscu jego zamieszkania zabezpieczyliśmy kilka istotnych dowodów rzeczowych. Są to materiały wskazujące, że mógł być autorem listów. Podczas zatrzymania w Warszawie miał przy sobie trzy sztuki replik broni palnej - powiedział PAP rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Dodał, że zabezpieczono także należącego do mężczyzny laptopa, którego zawartość będzie przeglądana. Takie osoby z reguły szukają w internecie pewnych informacji, ślady jego aktywności w sieci także będą dowodem w tej sprawie - mówił Gleń.

Krakowianin kilka dni temu z placówki pocztowej w Nowej Hucie wysłał samorządowcom przesyłki z pogróżkami. Pierwsza dotarła w piątek do prezydenta Krakowa. Był to list o treści: "Zagrajmy w grę. Masz 7 dni na ogłoszenie swojej dymisji. W przeciwnym razie ostatni raz widzisz rodzinę. (...) Co wybierasz? Życie czy śmierć?".

W każdej kopercie znajdowała się łuska z karabinu maszynowego i nabój bez prochu oraz zdjęcia kilkunastu innych prezydentów miast: na jednej z fotografii był zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Jak podaje policja, listy trafiły także do prezydentów: Kielc, Koszalina, Krakowa, Lublina, Łodzi, Rzeszowa, Szczecina i Torunia. Niewykluczone, że przesyłki dotrą jeszcze do jakiegoś urzędu miasta w kraju. Były prezydent Lech Wałęsa o tym, że otrzymał przesyłkę, poinformował na Twitterze. Napisał: "Nigdy, nikt mnie nie zastraszył i nie zastraszy".