Organizator i przewoźnik wyjazdu do Bułgarii, podczas którego w Serbii doszło do wypadku autokaru, łamali przepisy - ustaliła Inspekcja Transportu Drogowego. Chodzi o naruszanie norm dotyczących czasu jazdy, przerw i odpoczynków kierowców.

REKLAMA

ITD skieruje do Ministerstwa Infrastruktury wniosek o cofnięcie przewoźnikowi, firmie "Moana" z Rudy Śląskiej, licencji na krajowy i międzynarodowy transport drogowy.

Wiadomo też, że organizatorka wyjazdu, właścicielka biura „In Tour”, zamawiając przewozy, określała trasy przejazdu uniemożliwiające kierowcom „Moany” jazdę zgodną z limitami czasu.

Łącznie kierowcy „Moany”, od lipca ub. roku do końca maja 2008 r., skrócili dzienne limity odpoczynku o co najmniej 56 godzin, a podobne limity tygodniowe - łącznie o 726 godzin. Jednak za naruszenia przez kierowców limitów czasu pracy za kierownicą zwykle współodpowiedzialni są organizatorzy imprez.

Do wypadku autokaru z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii doszło 11 lipca w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci.

Kierowcy autokaru postawiono w Serbii zarzuty i aresztowano na miesiąc. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi, niezależnie od organów serbskich, prokuratura w Bielsku-Białej, gdzie mieści się siedziba organizatora wycieczki. Do Polski przetransportowano już ciała wszystkich śmiertelnych ofiar wypadku.