Kierownictwo Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych na dywaniku w resorcie zdrowia. Prezes i zastępcy urzędu tłumaczyli się Zbigniewowi Relidze, dlaczego w szpitalach pojawiły się zabrudzone strzykawki.

REKLAMA

Zgodnie obowiązującym prawem farmaceutycznym to właśnie Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych sprawuje nadzór nad wyrobami medycznymi - ma obowiązek pobierać próbki i wysyłać je do zbadania.

Wczoraj „Dziennik” na swoich stronach internetowych poinformował, że zabrudzone resztkami owadów i niezidentyfikowanym czarnym pyłem strzykawki trafiły do 150 odbiorców w Polsce. Zdaniem prokuratury, zanieczyszczone strzykawki trafiły tylko do szpitala w Radomiu.

Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa utraty życia bądź zdrowia wielu pacjentów poprzez wprowadzenie zanieczyszczonych strzykawek. Miało to mieć miejsce w okresie od 11 września do 8 grudnia ubiegłego roku. Właśnie we wrześniu szpital radomski zakupił partię strzykawek, które się okazały, a przynajmniej jedna z nich, zanieczyszczone - powiedziała RMF FM rzeczniczka radomskiej prokuratury Małgorzata Chrabąszcz.