Związkowcy i przedstawiciele rządu parafowali w Katowicach umowę społeczną zakładającą m.in. wygaszenie kopalń węgla energetycznego do 2049 r., pomoc publiczną dla sektora węglowego w tym okresie i osłony socjalne dla górników. Umowa zawiera też mechanizmy wsparcia transformacji Śląska.

REKLAMA

Parafowanie negocjowanego od kilku miesięcy tekstu umowy otwiera drogę do rozpoczęcia procesu jej prenotyfikacji, a później notyfikacji w Komisji Europejskiej.

Wejście porozumienia w życie zależy od zgody Komisji na pomoc publiczną dla kopalń - m.in. dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych oraz finansowanie osłon socjalnych dla górników - urlopów przedemerytalnych i 120-tysięcznych odpraw pieniężnych.

Co zakłada umowa?

Środowe parafowanie umowy społecznej w Katowicach odbyło się bez udziału mediów. Wcześniej strony przez ponad siedem godzin rozmawiały o ostatnich szczegółach wynegocjowanego już dokumentu, po poprawkach redakcyjnych. Wątpliwości związkowców budziły głównie plany operacyjne poszczególnych kopalń i ich zgodność z wynegocjowaną już umową.

Na mocy umowy obecnie zatrudnieni górnicy mają otrzymać ustawowe gwarancje pracy do emerytury lub osłony socjalne - urlopy przedemerytalne (płatne w wysokości 80 proc. wynagrodzenia) i 120-tysięczne odprawy pieniężne. Budżet państwa ma dopłacać do redukcji mocy produkcyjnych w kopalniach, które będą stopniowo zamykane do końca 2049 roku - harmonogram ich wygaszania jest częścią umowy. Wynegocjowano też wielkość podwyżek w kopalniach na najbliższe cztery lata.

Porozumienie przewiduje ponadto warte łącznie ponad 16 mld zł inwestycje w czyste technologie węglowe oraz powołanie specjalnego Funduszu Transformacji Śląska z 500-milionowym kapitałem początkowym i gwarancjami na kolejny miliard zł.

Co dalej z umową?

Podpisanie umowy, po jej akceptacji przez statutowe gremia poszczególnych związków, ma nastąpić w maju. Związkowcy zabiegają, by ze strony rządowej dokument podpisali konstytucyjni ministrowie, m.in. minister aktywów Jacek Sasin i minister klimatu Michał Kurtyka.

Wraz z pracami zmierzającymi do ostatecznego podpisania umowy, mają toczyć się rozmowy na temat wskaźników w planach operacyjnych kopalń, o których w środę dyskutowano przez siedem godzin przed parafowaniem umowy. Nie wpłynie to już jednak na kształt dokumentu.

Równolegle resort aktywów państwowych wraz z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów zamierzają pracować nad wnioskiem prenotyfikacyjnym do Komisji Europejskiej.

Prenotyfikacja to rodzaj postępowania w sprawach dotyczących pomocy publicznej. Jest ono prowadzone między państwem członkowskim UE a Komisją i nie powinno trwać dłużej niż dwa miesiące. W tym czasie służby Komisji oraz państwa członkowskie mają możliwość nieformalnego i poufnego przedyskutowania prawnych i ekonomicznych aspektów dotyczących projektu przyznania pomocy. Ma to wpłynąć na lepsze przygotowanie późniejszej notyfikacji. W toku takiego postępowania państwa ubiegające się o notyfikację mogą liczyć na nieformalne wskazówki dotyczące zgłaszanych projektów.

"Jedyna propozycja, jaką można odpowiedzialnie skierować do sektora węgla kamiennego"

Uzgodniona w umowie społecznej dla górnictwa "mapa drogowa" jest dzisiaj jedyną propozycją, jaką można odpowiedzialnie skierować do sektora węgla kamiennego - ocenił po parafowaniu umowy wiceminister aktywów Artur Soboń.

Ta propozycja (...) jest uzgodniona społecznie. Bardzo proszę środowiska polityczne, które dzisiaj są w Sejmie - partie polityczne, liderów politycznych - aby wyłączyć spod bieżącej walki politycznej tę umowę społeczną i te ustawy, które przed nami - dodał Soboń. Wskazał, że przed stronami umowy jeszcze dużo pracy, by została notyfikowana przez Komisję Europejską i weszła w życie.

Nie chciałbym, aby ta praca odbywała się w ramach konfliktu politycznego, tylko w ramach zgody - nie tylko społecznej, ale także zgody politycznej. I o to będę cały czas zabiegał - zadeklarował wiceszef MAP.

"Nie jest tak, że na dniu dzisiejszym wszystko się skończyło"

Największą wartością parafowanej w środę w Katowicach umowy dla górnictwa jest jej społeczny, uzgodniony charakter - ocenił jeden z głównych architektów umowy, lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Wyraził nadzieję, że KE zaakceptuje treść umowy i wejdzie ona w życie.

Ciężko nam sobie wyobrazić, jako stronie społecznej, że Unia Europejska będzie tutaj jakieś hocki-klocki wyprawiać. Nie chcę być jakimkolwiek złym prorokiem, ale gdyby tak się wydarzyło, że ze strony Unii, a nie daj Boże przy udziale jakichś doradców czy rządu, nagle się okaże, że ta w pocie czoła wypracowana umowa społeczna jest przewrócona o 180 stopni - wtedy to całe społeczne uzgodnienie zupełnie straci sens - powiedział Kolorz po parafowaniu umowy.

Dodał, że parafowanie dokumentu nie kończy wspólnej pracy związkowców i strony rządowej. Nie jest tak, że na dniu dzisiejszym wszystko się skończyło. Tak naprawdę najważniejsze części tej umowy od jutra się zaczną - przede wszystkim mam na myśli proces prenotyfikacyjny i potem notyfikacyjny w UE - wyjaśnił związkowiec.

Nawiązując do treści umowy Kolorz przypomniał, że de facto dotyczy ona likwidacji polskiego górnictwa węgla energetycznego do 2049 r.

Społecznie nie możemy być zadowoleni z tego, że siedem miesięcy temu (gdy zawierano pierwsze porozumienie z rządem - PAP) zdecydowaliśmy się na podjęcie tak drastycznego kroku, związanego z likwidacją jednej z najważniejszych branż gospodarczych w Polsce - mówił szef śląsko-dąbrowskiej "S", wskazując, że w tej sprawie nie było jednak innego wyjścia niż porozumienie.

Prawdą też jest to, że (...) nie znaleźliśmy żadnego grona eksperckiego, gospodarczego, które nam - jako stronie społecznej - podsuwałoby jakikolwiek inny pomysł dotyczący funkcjonowania - mimo wszystko długofalowego - sektora górniczego w Polsce - wyjaśnił.

Według Kolorza, bezpieczeństwo pracy górników, a także bezpieczeństwo w formie osłon socjalnych dla odchodzących z pracy, zagwarantowano w umowie na - jak mówił - "naprawdę bardzo, bardzo wysokim poziomie". Życzyłbym każdej branży w Polsce, żeby w momencie likwidacji (...) takie zabezpieczenia miała - podsumował lider regionalnej "S".