​Szczegółowe dane osobowe 70 tys. studentów i aplikantów na studia dzienne i zaoczne do SGGW znajdowały się w prywatnym laptopie jednego z pracowników. Laptop został skradziony a dane były na nim gromadzone nielegalnie. Jak dowiedział się reporter RMF FM - z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego wyciekły dane kandydatów na studia dzienne i zaoczne. Natomiast dane aplikantów na studia doktoranckie i podyplomowe są bezpieczne.

REKLAMA

Personalia 70 tys. osób, jakie znalazły się w prywatnym laptopie jednego z pracowników, to nie tylko imiona i nazwiska, ale też numery pesel oraz numery i serie dowodów. Dane na laptopie należą do studentów i kandydatów na studia dzienne i zaoczne, nie znalazły się na nim dane studentów studiów doktoranckich i podyplomowych.

Właścicielem komputera okazał się członek komisji rekrutacyjnej uczelni, który miał swobodny dostęp do danych osobowych kandydatów. Nielegalnie kopiował dane na swój prywatny komputer. Co więcej, zgodnie z prawem mogą być one przechowywane maksymalnie przez rok, a informacje zgromadzone na skradzionym komputerze pochodzą z ostatnich 5 lat.

Wewnętrzna kontrola i pozew zbiorowy

Uczelnia zarządziła wewnętrzną kontrolę i wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec pracownika. Sprawę prowadzi prokuratura, która przesłuchuje świadków, postępowanie wszczął też urząd ochrony danych osobowych.

To jednak nie koniec kłopotów uczelni. Tysiące osób rozważają złożenie pozwu przeciwko SGGW. Studenci i kandydaci chcą ubiegać się o zadośćuczynienie za nielegalne gromadzenie i przechowywanie przez dłużej niż rok ich danych osobowych.