Każde ograniczenie prędkości w Polsce będzie można już wkrótce bezkarnie przekraczać o 10 km/h. Stanie się tak, jeśli przygotowane w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych rozporządzenie zostanie podpisane i wejdzie w życie. Nowością jest, że według tego przepisu taka tolerancja będzie dotyczyć także pomiarów prędkości radarów ręcznych. Tymczasem w ubiegłym roku po raz pierwszy od czterech lat zanotowano wzrost liczby ofiar wypadków. Jak urzędnicy tłumaczą zmianę przepisów?

REKLAMA
Zobacz również:

Twierdzą, że chodzi o ujednolicenie przepisów, bo od roku 10-kilometrowy zapas obowiązuje już w przypadku fotoradarów stacjonarnych. Wyrównanie limitów to pomysł kujawsko-pomorskiego urzędu marszałkowskiego.

Oto uzasadnienie stanowiska: "Wystąpiliśmy o zmianę by ujednolicić tolerancję dla pomiaru automatycznego i ręcznego traktując jednakową wartość jako logiczne i sprawiedliwe rozwiązanie. Za zwiększeniem tolerancji dla urządzeń ręcznych przemawiać ma zaś fakt, że w różnych samochodach - zwłaszcza w starszych modelach z licznikami analogowymi - z różną dokładnością można ocenić prędkość, z jaką się poruszają." O ile przekroczenia prędkości o kilka kilometrów na godzinę bywają dyskusyjne, o tyle przekroczenie o 10 kilometrów na godzinę jest już, według dyrektora Departamentu Infrastruktury Drogowej, Janusza Czajkowskiego, przypadkiem bezspornym i w tej sytuacji karanie nie będzie budziło wątpliwości.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

konkol
Pomysł zgłoszony podczas konsultacji przez samorządowców został poparty przez specjalistów z Komendy Głównej Policji. Jak to możliwe, że w kraju, w którym kierowcy nagminnie łamią przepisy, a ograniczenia prędkości mają za nic i to właśnie prędkość jest główną przyczyną wypadków policja godzi się na zwiększenie limitów? Nie każdy jest w stanie śledzić organoleptycznie wskazówkę prędkościomierza. To jest tolerancja błędu, wynosząca 10 km/h, która powstaje na skutek błędnego śledzenia prędkościomierza - wyjaśnia Marek Konkolewski.

Eksperci bezpieczeństwa ruchu drogowego alarmowali, że podniesienie prędkości maksymalnych i wprowadzenie limitów może skończyć się wzrostem liczby wypadków i zabitych. Niestety - mieli rację. To jednak nie zraża ani polityków, ani policjantów.