Wszczęto śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci siedmiu osób w gospodarstwie rolnym w lubuskiej wsi Karczówka. Zginął mężczyzna, który wpadł do szamba podczas wypompowywania ze zbiornika nieczystości, i sześć osób, które pospieszyły mu na ratunek. Kolejna osoba, 45-letnia kobieta, w stanie ciężkim trafiła do szpitala.

REKLAMA

/ Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
/ Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
/ Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
Miejsce tragedii / Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
Na miejscu działają teraz prokurator i policjanci. / Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
Na miejscu działają teraz prokurator i policjanci. / Adam Górczewski (RMF FM) / RMF FM
Miejsce wypadku / Lech Muszyński (PAP) / PAP
Miejsce wypadku / Lech Muszyński (PAP) / PAP
Miejsce wypadku / Lech Muszyński (PAP) / PAP
Na miejscu działają prokurator i policjanci. / Lech Muszyński (PAP) / PAP

Jak podała straż pożarna, do tragicznego wypadku doszło około godziny 10 rano. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do szamba wpadł kierowca ciągnika. Sześć osób ruszyło mu z pomocą - wszyscy zginęli. Ofiary to ojciec, trzech jego synów i synowa oraz dwóch budowlańców. Kobieta, którą w ciężkim stanie przetransportowano śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Zielonej Górze, to matka trzech mężczyzn. Obecnie jest utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej.

Na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną śmierci siedmiu osób: utonięcie czy zatrucie. Odpowiedź na to pytanie dadzą dopiero wyniki sekcji zwłok.

Jak poinformował Paweł Grzymała z PSP w Żaganiu, szambo, w którym doszło do wypadku, to duży, podzielony na trzy części, zbiornik. Strażacy opróżnili go już i przeszukali, by sprawdzić, czy nie ma w nim kolejnych ofiar. Na szczęście nikogo nie znaleźliśmy - powiedział.

Sąsiad: Ofiar mogło być więcej

Pan Sławek, który mieszka w sąsiednim budynku na pierwszym piętrze, przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Adamem Górczewskim, że niewiele brakowało, by ofiar było więcej.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Sąsiad rodziny z Karczówki

Od szóstej rano jeździli, a nagle zrobiła się cisza. Wyszedłem na balkon i w pewnym momencie sąsiadka krzyknęła. Usłyszałem płacz i lament: "Wyciągnijcie ich!". Pierwsze co - wykonałem telefon na 112 i pobiegłem na dół. Zbiegłem na dół, ale sąsiadki nie było - opowiada. Przybiegali kolejni mieszkańcy, to odsuwałem ich, bo wiedziałem, czym to może grozić. Jeden oddech i nie ma człowieka - dodaje.

Prokurator: Będziemy dążyć do przesłuchania kobiety, która ocalała

Generalnie, by wszcząć śledztwo, musimy przyjąć jakąś roboczą kwalifikację. Tutaj najbardziej robocza jest kategoria: nieumyślne spowodowanie śmierci i artykuł 155 kodeksu karnego - i taką kwalifikację prokurator przyjął. Obecnie prowadzone są już czynności śledcze pod nadzorem dwóch prokuratorów z prokuratury rejonowej w Żaganiu, a śledztwo objęte jest nadzorem prokuratora okręgowego w Zielonej Górze - powiedział RMF FM prok. Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Przyznał, że teraz śledczy będą dążyli do przesłuchania poszkodowanej 45-letniej kobiety i ewentualnych świadków tragicznych wydarzeń. Na pewno będziemy mądrzejsi, jeżeli uda nam się przesłuchać panią, która ocalała i obecnie przebywa w szpitalu w Zielonej Górze. Myślę, że jej zeznania rzucą nam pełne światło na to, co się wydarzyło - zaznaczył. Nie ulega wątpliwości, że były tu zaniedbania, że był brak ostrożności. Najprawdopodobniej ci, którzy coś zaniedbali czy nie zachowali tej ostrożności, nie żyją - i wtedy umorzymy postępowanie - dodał.

Z dziećmi rodziny pracują psychologowie

Jak donosi nasz reporter, tragedia dotknęła lubianą we wsi rodzinę, która, co więcej, dawała pracę wielu mieszkającym w okolicy ludziom. Z pomocą tym, którzy zostali, pospieszyli już sąsiedzi. Najważniejszym zadaniem jest teraz pomoc synowej rannej kobiety, która została z piątką dzieci w wieku od 2 do 9 lat.

Dwoje wnuków (rannej kobiety - przyp. red.) zostało sierotami, troje - pół sierotami - mówi reporterowi RMF FM sołtys Ludwik Poniszuk. Zapewnia, że rodzina nie zostanie bez opieki: Zostało zboże do skoszenia. Świnie mieli teraz na sprzedaż. Trzeba pomóc, sprężymy się i pomożemy.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Szambo to wulkan bakterii i chemikaliów"

Prof. Zbigniew Endler z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, z którym rozmawiał reporter RMF FM Piotr Bułakowski, mówi, że "szambo to wulkan bakterii i chemikaliów". Już nawet kropla wystarczy, żeby zaszkodzić naszemu organizmowi. Śmiertelnie groźne są również opary - podkreśla. Wydziela się amoniak, wydziela się siarkowodór. W związku z tym, nawet jeżeli człowiek ma głowę ponad powierzchnią szamba, w ciągu kilku minut ulega zatruciu. Pierwsza minuta to jest oszołomienie. Traci się zdolność myślenia i koncentracji. Potem zamyka się krtań i się dusimy - tłumaczy. Trzeba też pamiętać, że to nie jest szambo sprzed 40 lat. Teraz człowiek stosuje wiele używek, detergentów, antybiotyków - dodaje prof. Endler.