Sejm późnym wieczorem zajął się wnioskiem PSL o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra rolnictwa i rozwoju wsi Grzegorza Pudy. Posłowie wniosek odrzucili. Za odwołaniem Pudy opowiedzieli się posłowie opozycji: KO, Lewicy, Koalicji Polskiej, Polski 2050 i Porozumienia. Przeciwni odwołaniu byli posłowie PiS i Kukiz'15.

REKLAMA

Za wyrażeniem wotum nieufności wobec ministra rolnictwa i rozwoju wsi opowiedziało się 214 posłów, 233 było przeciw, 2 wstrzymało się od głosu. Głosowało 449 posłów. Większość bezwzględna potrzebna do odwołania ministra wynosiła 231 głosów.

Wniosek o odwołanie szefa resortu rolnictwa poparło: 121 posłów Koalicji Obywatelskiej (przeciw była Katarzyna Piekarska); 46 posłów Lewicy, 22 posłów Koalicji Polskiej, 9 posłów Konfederacji, 7 posłów Polski 2050, 5 posłów Porozumienia, 1 poseł koła Polskie Sprawy oraz 2 posłów niezrzeszonych (2 było przeciw).

Przeciwko odwołaniu Pudy głosowało: 227 posłów PiS, 3 posłów Kukiz'15 (jeden był za - Stanisław Tyszka) oraz 2 posłów niezrzeszonych.

11 posłów nie wzięło udziału w głosowaniu.

"Jest pan symbolem nieudolności"

Wniosek o odwołanie ministra rolnictwa klub PSL złożył w sierpniu. Pod wnioskiem podpisali się także posłowie Lewicy. Ludowcy podkreślają, że odkąd Grzegorz Puda został ministrem w październiku ubiegłego roku MRiRW "nie przygotowuje projektów legislacyjnych, nie prowadzi dialogu z rolnikami, z organizacjami rolniczymi".

Uzasadniając wniosek poseł PSL Stefan Krajewski mówił wieczorem w Sejmie, że Puda nie uczestniczy w posiedzeniach sejmowej komisji rolnictwa, nie zabiera głosu na sali sejmowej, ani nie zaprezentował nowych propozycji, projektów ustaw z myślą o rolnikach.

Krajewski na mównicy postawił mały model ciągnika rolniczego; mówił - w kontekście jednej z konferencji z udziałem szefa rządu - że ten ciągnik dedykuje premierowi i ministrowi rolnictwa, bo "obaj zasłynęli z ustawki". Podobno pomysłodawcą feralnej zagrywki podczas wystąpienia premiera Morawieckiego, kiedy to podstawiono w gospodarstwie nowe maszyny nie będące częścią wizytowanego gospodarstwa, miał być właśnie minister Puda - zaznaczył poseł PSL

Jak podkreślił, Puda był sprawozdawcą tzw. piątki Kaczyńskiego, czyli propozycji, które wywołały ogromny sprzeciw rolników.

Poseł PSL zarzucał Pudzie niekompetencję i ignorowanie problemów rolnictwa. Panie ministrze, nie widzi pan problemów w rolnictwie i pojawiających się nowych zagrożeń, bo nie ma pan wiedzy merytorycznej ani doświadczenia - zwracał się poseł PSL do Pudy. Jest pan symbolem nieudolności i imposybilizmu tego rządu - oświadczył.

W środę sejmowa komisja rolnictwa negatywnie zarekomendowała wniosek o wotum nieufności wobec ministra Pudy.

Telus: Polityczna hucpa

Wniosek PSL o odwołanie ministra rolnictwa Grzegorza Pudy jest napisany na kolanie, wyssany z palca i jest tyko i wyłącznie hucpą polityczną - ocenił wpodczas sejmowej debaty poseł PiS Robert Telus.

Telus przedstawiając sprawozdanie komisji powiedział, że "ZSL z PZPR-em po raz kolejny pokazało, że razem działa". Także PSL już działało z "tęczowymi" i z "czerwonymi" i z "pomarańczowymi". Z każdym działało, ale najbardziej was jednak drodzy państwo ciągnie do tego koloru czerwonego, do Lewicy, do PZPR-u - powiedział Telus do polityków PSL.

Poseł PiS odpierał zarzuty pod adresem Pudy, że nie zostały zwiększone kwoty dopłat dla rolników. Wskazywał, że w nowej perspektywie unijnej będzie na polskie rolnictwo 34,5 mld euro, a to - jak mówił - więcej niż wynegocjowała opozycja za czasów swoich rządów.

Zarzucił PSL i opozycji, że "oszukiwali i okradali przez 15 lat polskiego rolnika". Telus podkreślił, że rząd przeznacza 1 mld 200 mln zł na przetwórstwo i odbudowuje je po poprzednikach.

Poseł PiS przekonywał również, że obecny rząd wielokrotnie zwiększył środki na walkę z ASF. Zarzucił też PSL, że za ich czasów wprowadzono embargo na polskie jabłka, a Władysław Kosiniak-Kamysz podniósł wiek emerytalny dla rolników.

Telus podkreślił, że rząd PiS odbudowuje inspekcję weterynaryjną oraz, że podniósł o 50 proc. emerytury rolnicze. Dodał, że PiS ocaliło polską ziemię przed wyprzedaniem.

Poseł Jerzy Małecki (PiS) zabierając głos w debacie ocenił, że od czasu, gdy rządzi PiS "nareszcie rolnicy mieszkańcy polskiej wsi mają szansę swe marzenia i ambicje realizować". Podkreślił, że PiS "zawsze szanowało pracę rolnika".

Przede wszystkim przesunęliśmy polską wieś do centrum naszej polityki - dodał Małecki. Po latach spychania problemów rolników, dziś są one w sercu polityki rządu zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim - zauważył poseł.

Według niego, we wniosku o odwołanie Pudy "najbardziej obłudna" jest "deklaracja o konieczności wprowadzenia cen gwarantowanych dla polskich rolników". Skoro to takie proste, to czemu właściwie nie zrobiliście tego, jak rządziliście? - pytał Małecki, a następnie sam wyjaśnił, że to niemożliwe, "bo w ramach Unii Europejskiej takich rozwiązań nie wolno wprowadzić".

Zapewnił, że polski rolnik nie potrzebuje gwarancji ceny, ale "gwarancji opłacalności". I tam gdzie nie pojawiają się nadzwyczajne trudności, jak ASF, grypa ptaków, czy ekstremalne warunki pogodowe, ta opłacalność dziś jest - ocenił poseł PiS. Obiecaliśmy rolnikom, że polska wieś zyska należną im pozycję, i tego słowa dotrzymujemy - dodał.

KO krytykuje ministra

Klub Koalicji Obywatelskiej negatywnie ocenia pracę ministra rolnictwa - mówił poseł KO Kazimierz Plocke. Zwracając się do Pudy, Plocke mówił, że zanim został on ministrem rolnictwa już zaliczył porażkę. Sztandarowym pana projektem była tzw. piątka dla zwierząt, która trafił do kosza. W kuluarach mówi się do dziś, że była to nagroda dla pana za obronę ważnego dla prezesa PiS projektu - wskazał.

Przypomniał szefowi resortu rolnictwa, że w nowej perspektywie unijnego budżetu dla rolnictwa jest o 1,5 mld euro mniej niż w starej. Nie zabiegał pan z komisarzem Wojciechowskim o to, żeby Polska miała tych środków więcej na rolnictwo w nowej perspektywie - zaznaczył.

Dodał, że "szumnie" ogłaszany Polski Ład dla rolnictwa, to już szósty z kolei program dla rolnictwa, które ogłaszał rząd PiS. Żaden nie został zrealizowany - zaznaczył. Na realizację Ładu nie macie środków poza unijnymi - podkreślił.

Poseł KO przypomniał, że Puda zapowiedział rolnikom, że z KPO trafi na rolnictwo 20 proc. środków, "ale szybko się okazało, że środków jest 5 razy mniej"

Ocenił, że minister rolnictwa ma słabą pozycję w rządzie, skoro nie brał udziału w tworzeniu KPO i nie zabiegał o wyższe środki dla rolnictwa.

"Wieś płonie gniewem"

Poseł Marcin Kulasek z Lewicy w swoim wystąpieniu zarzucał Pudzie, że kierowane przez niego ministerstwo nie potrafi sobie poradzić z rozprzestrzeniającą się ptasią grypą oraz afrykańskim pomorem świń (ASF). Zwrócił uwagę, że ognisk ASF w gospodarstwach rolnych jest już kilkadziesiąt z kolei ptasiej grypy 300.

Przedstawiciel Lewicy zarzucił ministerstwu, że w niedostateczny sposób pomaga finansowo rolnikom, którzy muszą walczyć z tymi zarazami. Podkreślił, że z uzyskanych przez niego informacji wynika, że pomoc rolnikom wypłacono jedynie w przypadku 82 ognisk ptasiej grypy. Dodawał, że zarezerwowane 200 mln zł dla hodowców tworzy chlewnej, to drobne w porównaniu do potrzeb.

Kulasek zarzucał Pudzie, że do tej pory nie powstały w BGK zapowiadane produkty bankowe skierowane do rolników. Wskazał ponadto, że resort nie zabezpieczył odpowiednich środków na dopłaty do ubezpieczeń rolniczych. Środków zabrakło już w kwietniu - zaznaczył.

Poseł wyliczał, że MRiRW nieskutecznie walczy również z kolejną suszą. Zwracając się do całego rządu powiedział, że mimo obietnic nic nie zrobiono z kwestią wyrównania dopłat bezpośrednich pomimo tego, że Polska ma własnego komisarza ds. rolnictwa. Sprawa dopłat ani drgnęła - zaznaczył.

Kulasek dodał, że Grzegorz Puda przyszedł do resortu rolnictwa, aby poprawić pozycję PiS wśród rolników po tzw. piątce dla zwierząt. To się nie udało; wieś płonie gniewem - mówił przedstawiciel Lewicy.

"Proszę ustąpić"

Działa pan w kontrze do interesów polskich rolników, proszę ustąpić - apelował poseł Krzysztof Bosak (Konfederacja) do ministra rolnictwa Grzegorza Pudy. Argumentował, że obóz rządzący nie zgłasza weta ws. Europejskiego Zielonego Ładu, a minister Puda "nic nie mówi w tej sprawie". Jak podkreślił, skutkiem tego "ładu" będzie spadek produkcji rolnej w Polsce i "uzależnienie eksportowe". A pan nic - mówił Bosak. Wspomniał także o popieraniu "na arenie unijnej" zakazu chowu klatkowego. To, co popieracie, uderzy w polskiego rolnika. Wstyd. Proszę ustąpić - apelował poseł Konfederacji.

Joanna Mucha pytała Pudę, czy rzeczywiście "służy obywatelom". Przytoczyła przykłady tytułów prasowych, z których wynika, że minister rolnictwa "nie udziela wywiadów w prasie branżowej", albo, że "zniknął z pola widzenia", bądź nie wziął udziału w spotkaniach lekarzy weterynarii. Posłanka zarzuciła też ministrowi rolnictwa, że "ani razu nie zabrał w Sejmie głosu", a "raz zalogował się na komisji sejmowej". Pan służy chyba wyłącznie swojemu własnemu luksusowi - podkreśliła Mucha.

Magdalena Sroka (Porozumienie) zarzuciła ministrowi rolnictwa nieskuteczną walkę z ASF i ptasią grypą, opóźnienia w szacowaniu szkód oraz niedoinwestowanie inspekcji weterynaryjnej. Według Sroki, niedostateczna jest także ochrona rodzimego rynku. Posłanka dodała, że "dobrym" ministrem był Jan Krzysztof Ardanowski, ale został wymieniony.

Poseł Paweł Szramka (Polskie Sprawy) przyznał, że pytał rolników o opinie na temat obecnego szefa resortu rolnictw, ale - jak relacjonował - "mają ogromną trudność". Nie mają co panu zarzucić, bo nie wiedzą, czym pan się zajmuje - powiedział poseł. Apelował do ministra, aby "się pokazał, czy to na mównicy sejmowej, czy na komisji, czy bezpośrednio na spotkaniu z rolnikami" i im wytłumaczył. Jeśli coś się dzieje w ministerstwie rolnictwa, warto, żeby rolnicy o tym wiedzieli - mówił Szramka.

Premier: Bronimy polskiej wsi

Polska wieś, polskie rolnictwo to jest największy wyrzut sumienia partii, które odpowiadają za III RP, partii, które odpowiadają za tzw. transformację - powiedział podczas debaty premier Mateusz Morawiecki.

To jest wielki wyrzut sumienia i dlatego rzeczywiście warto pokazać tę wielka różnicę pomiędzy tym, jak rolników traktowały partie III RP i jaką wielką wartość przykładamy do rolników, rolnictwa, do polskiej wsi my - PiS - mówił premier.

Dla nas polska wieś jest nie tylko rezerwuarem ogromnych wartości, tradycji, wiary, kultury, to jest także bardzo nowoczesny sektor całej gospodarki narodowej. To jest nadzieja na eksport, to jest nasze bezpieczeństwo żywnościowe. I dlatego polskiej wsi bronimy i polskiej wsi wam nie oddamy z powrotem - zwracał się szef rządu do opozycji.

Puda do Kosiniaka-Kamysza: Okazał pan się zwykłym strachliwym prosiaczkiem

Szef resortu rolnictwa Grzegorz Puda zarzucił opozycji, że czerpie wiadomości ze zmanipulowanych doniesień prasowych i nie wie, co robi dla rolnictwa kierowany przez niego resort. Zarzucił poprzedniej koalicji PO-PSL, że wyrządziła wiele szkód na wsi.

Podkreślił, że wobec polskich rolników wszyscy mamy dług wdzięczności przede wszystkim za to, że zapewniają bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Zwrócił uwagę, że mimo pandemii i w przeciwieństwie do innych państw UE, w Polsce żywności nie zabrakło i to jest wielkie osiągnięcie polskich rolników i powód do podziękowań.

Odnosząc się do wniosku o jego odwołanie powiedział, że "nie można nie odnieść wrażenia, że jedynym źródłem wiedzy, jaką czerpiecie na temat rolnictwa i działalności naszego resortu (rolnictwa - PAP) jest kilka gazet i portali słynących od wielu lat z manipulacji". Najważniejsze argumenty, stawiane jako zarzuty, są wprost kalką z tych portali, z tych gazet - zaznaczył.

Puda przywołał przykład konferencji, na której premier jak i on sam wizytowali gospodarstwo, w którym nie było maszyn rolniczych należących do gospodarza i miały być one pożyczone. Nikt z was nie sprawdził faktów - podkreślił. Minister tłumaczył, że premier został przez opozycję zaatakowany niesłusznie. Wyjaśnił, że maszyny na tle których stali premier i on sam należały "w większości" do właściciela gospodarstwa. Puda przekonywał ponadto, że rolnik, którego odwiedzili, utrzymuje się także z wynajmu maszyn rolniczych. Wyśmialiście i oskarżyliście tego gospodarza - mówił do opozycji minister.

Szef MRiR odrzucił też zarzut, jakoby miałby nie spotykać się z rolnikami. Poinformował, że od kiedy objął urząd, doszło do ponad 330 spotkań z rolnikami i organizacjami rolniczymi.

Puda w dyskusji wskazywał, że rząd spełnia postulaty rolników i organizacji rolniczych, m.in. te dotyczące zbywania gospodarstwa przy przejściu na emeryturę. W proponowanej ustawie o rodzinnych gospodarstwach rolnych zostanie zniesiony obowiązek zaprzestania prowadzenia działalności rolniczej w zamian za emeryturę - podkreślił minister.

Przypomniał, że od 6 października do 14 września tego roku Rada Ministrów przyjęła 9 projektów ustaw i 38 rozporządzeń. Ja, jako minister rolnictwa i rozwoju wsi podpisałem 117 rozporządzeń - wyliczał.

Puda mówił też o "rekordowym wzroście wydatków na rolnictwo, na rozwój wsi, na rynki rolne, na rybołówstwo, na KRUS".

Polska wieś będzie nowoczesna, będzie bezpieczna, ale jednocześnie pozostanie bastionem wartości, takich jak tradycja, kultura, rodzina, wiara i patriotyzm. Służyć temu będą projekty zawarte w Polskim Ładzie dla wsi, które niedługo ogłosimy. Służą temu inicjatywy zawarte w programie PiS. Budżet Polskiego Ładu dla wsi i rolnictwa w 2030 r uwzględnia założenie, że średnio roczne nakłady, które będziemy ponosić na inicjatywy Polskiego Ładu będą wynosiły 72,4 mld zł - wskazał.

Dodał, że do tego dojdą także środki europejskie.

Minister zwrócił się też do lidera ludowców, Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pan przewodniczący Kosiniak-Kamysz ostatnio o interesy walczy na Twitterze, a rolników widuje tylko na Youtubie. Panie prezesie, w domu może pan jest odważny jak tygrysek, ale w polityce okazał pan się zwykłym strachliwym prosiaczkiem - powiedział.