​Umowy z firmą budującą ważne odcinki polskich dróg zerwane. Chodzi o odcinki S3 pod Polkowicami i A1 obok Częstochowy, budowane przez włoski koncern Salini, który w połowie lutego wstrzymał prace i zażądał setek milionów złotych dopłat.

REKLAMA

GDDKiA nie zgodziła się na dopłaty i wyrzuciła Salini z placów budowy, a do tego nałożyła na koncern bardzo wysokie kary. Jak się udało nieoficjalnie ustalić dziennikarzowi RMF FM Pawłowi Balinowskiego, tylko w przypadku A1 chodzi nawet o 80 milionów zł. Jak informuje GDDKiA, za przekroczenie czasu budowy odcinka S3 w okolicach Polkowic firmie Salini naliczono prawie 84,5 mln zł kary.

Kilka tygodni temu Włosi - po długim czasie przerwy, podczas którego próbowano zmusić dyrekcję do waloryzacji kontraktów - wrócili do pracy. Mimo to - jak usłyszał nasz reporter od drogowców - firmie Salini nie udało się nadrobić wymaganych zaległości, dlatego zerwano kontrakt.

Teraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie szukać nowego wykonawcy. To jednak oznacza, że na jakiś czas prace znów będą wstrzymane.

W podobnej sytuacji jest też drugi włoski koncern Pizzarotti, budujący m.in. S5 w Kujawsko-Pomorskiem. Niewykluczone, że i te kontrakty zostaną niedługo zerwane.

Co z podwykonawcami?

Generalna dyrekcja zapewnia, że podwykonawcy nie mają się czym martwić. Są objęci cały czas ochroną, mimo rozwiązania umowy z firmą Salini Polska - przekonuje rzecznik GDDKiA Jan Krynicki.

Podwykonawcy mówią jednak, że nie wytrzymają tego finansowo. Salini nie ma tutaj swojego sprzętu. Salini robi wszystko naszymi rękoma. W związku z tym czujemy się niejako wyrzuceni przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrady - mówią w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Choć GDDKiA zapewnia, że szybko znajdzie nowego wykonawcę i będzie płaciła polskim firmom na budowach A1 i S3, to podwykonawcy po prostu nie daje temu wiary i obawiają się ogromnych strat finansowych.