Pacjenci z Włocławka i miejscowości leżących w promieniu 50 kilometrów od niego mogą stracić dostęp do neurochirurgii. Lekarze z tamtejszego szpitala wypowiedzieli dyrekcji umowy. Pacjentów będą leczyli do stycznia. Dalszą pracę uzależniają od poprawy wynagrodzeń i warunków pracy. Neurochirurdzy domagają się m.in. remontu ich oddziału.

REKLAMA

Warunki na oddziale są straszne - odrapane ściany, nieszczelne okna i dziury w toaletach łatane tekturą. Przeraża brak podstawowego sprzętu jak tomograf komputerowy. Lekarze z oddziału jadą do innej placówki, „rozładowują” pacjenta przy trasie szybkiego ruchu, wśród ludzi stojących w kolejce do banku, ładują na nosze i przewożą. To już jest tragedia a nie awaria - mówi jeden z neurochirurgów, który woli nie zdradzać swojego nazwiska. Nic dziwnego, że pacjenci, którzy trafiają do szpitala po raz pierwszy, nie wierzą własnym oczom:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dyrektora placówki nie udało nam się zastać. Do końca tygodnia będzie na zwolnieniu. W Urzędzie Marszałkowskim, który nadzoruje prace palcówki reporter RMF FM Tomasz Fenske dowiedział się, że w szpitalu tymczasowo zostaną zatrudnieni lekarze, którzy uzupelnią braki kadrowe.