Niemal do każdego z nas zapuka pan z elektrowni i wymieni licznik prądu. Firmy będą wiedziały, kiedy idziemy spać, jaki mamy sprzęt w domu i kiedy jeździmy na wakacje. Operacja ta zaczyna się właśnie w Warszawie - pisze o tym najnowsza "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Dziennik przypomina, że do 2020 r. zgodnie z unijną dyrektywą pójdzie na złom 80 proc. starych liczników. Zastąpi je 16 mln urządzeń
"inteligentnych". Taki licznik co 15 minut po kablu elektrycznym wysyła informację, ile zużywamy energii. Nie płacimy firmie z góry za prognozowane zużycie, ale dokładnie tyle, ile w danym miesiącu wykorzystaliśmy energii
- tłumaczy gazeta.

"Wyborcza" przypomina, że trwająca 20 minut wymiana licznika będzie dla konsumentów rewolucją, bo... "u drzwi domu stanie elektryczny podglądacz". Dzięki nowym licznikom instytucje odpowiadające za bezpieczeństwo energetyczne będą dokładnie wiedziały, kto i ile energii zużywa wdanej chwili. Operatorzy systemu będą więc mogli przekierować prąd tam, gdzie jest potrzebny, by uniknąć blackoutów, czyli nagłych przerw w dostawie - czytamy.

Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych, widzi w tym zagrożenie prywatności. Zebrane dane pozwalają zbudować profil użytkownika w zakresie ilości zużywanej energii i tym samym uzyskiwać szczegółowe informacje o jego zachowaniach - ostrzega GIODO.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Wyborczej". Tama także znajdziemy następujące artykuły:

- Euroazjatycka Unia Putina

- Lekarze w służbie pychy

(mal)