Policjanci i ratownicy z Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego uratowali 42-letniego amatora survivalu, który doznał wypadku w lesie i sam nie był w stanie wrócić do domu. Mężczyznę znaleziono w lesie pod Łężycami w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

REKLAMA

Jak powiedział w poniedziałek Jarosław Biały z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, do zdarzenia doszło w piątek późnym wieczorem, a akcja ratownicza zakończyła się w sobotę w nocy.

Na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że wyszedł do lasu nocować, ale uległ wypadkowi. Wcześniej stracił przytomność i był przemoczony, bo wpadł do stawu lub strumyka. Lokalizacja mężczyzny była utrudniona, bo na survival wybrał się z telefonem bez karty sim. Mógł dzwonić jedynie na numery alarmowe - powiedział Biały.

W akcji poszukiwawczej wzięło udział 30 policjantów, 17 ratowników z Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Gdyni oraz strażacy.

Ostatnią znaną lokalizacją był Rezerwat Przyrody Cisowa. W trakcie prowadzonych działań, patrol policji odnalazł zaginionego na jednym z leśnych wzgórz. Na miejsce został zadysponowany quad ratowniczy POPR, którego załoga udzieliła kwalifikowanej pierwszej pomocy - napisali ratownicy POPR na swojej stronie na Facebooku.

Jak się okazało, mężczyzna zbudował sobie prowizoryczny szałas i przebywał na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego k. Łężyc. Miejsce, gdzie go znaleziono, jest oddalone 2 km do najbliższej drogi asfaltowej. 42-latek był jednak w złym stanie, nie miał sił, by pokonać tę trasę.

Mieszkańca Gdyni pogotowie zabrało do szpitala w sobotę godz. 1.30 w nocy. Następnego dnia został zwolniony do domu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rodzinna tragedia na Dolnym Śląsku. Ojciec zastrzelił syna