Prądowy chaos potrwa jeszcze co najmniej kilka tygodni. Mimo zdecydowanych obietnic Ministerstwo Energii wciąż nie przygotowało finalnych przepisów blokujących podwyżki cen prądu w Polsce.

REKLAMA

Dzisiejsza data jest symboliczna. To właśnie 1 kwietnia miały zostać w Polsce przywrócone zeszłoroczne ceny prądu. Tak się nie stało i rząd nie potrafi powiedzieć, kiedy się to uda.

Najbardziej z tego powodu cierpią przedsiębiorcy i samorządy. Firmy wciąż dostają rachunki za prąd wyższe czasem o kilkaset procent. Tak samo jest w przypadku samorządów. Więcej za prąd muszą płacić też szkoły, szpitale, zakłady transportu publicznego czy gminy.

Rząd obiecywał, że najpóźniej dziś wszystkie podwyżki zostaną cofnięte i poszkodowani dostaną rekompensaty za podniesione rachunki.

Tak się nie stało, bo ministerstwo wciąż nie potrafi przygotować rozporządzenia, które wcieli te obietnice w życie. Trwają negocjacje z Brukselą, która nie chce się zgodzić na złamanie unijnego prawa.

Przygotowane przez rząd przepisy pozbawiają Urząd Regulacji Energetyki możliwości regulowania cen prądu. Po długich negocjacjach rząd zgodził się na to, by URE regulowało ceny przesyłu prądu. Komisja Europejska twierdzi, że to za mało i niezależny regulator musi mieć większy wpływ na ceny prądu.

Chaos więc się pogłębia i zarówno firmy, samorządy, jak i państwowe spółki energetyczne ponoszą straty. Jedyną grupą odbiorców której nie zmienia się cena energii, są gospodarstwa domowe.