"Apel polskiego prezydenta do ukraińskich polityków to ewenement" - ocenia Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych z czasów rządów PiS. Bronisław Komorowski wezwał dziś Ukraińców do zmiany sprzecznego z europejskimi standardami prawa, które umożliwia karanie za decyzje polityczne w oparciu o prawo karne. Według Waszczykowskiego, tak można apelować do państwa wrogiego.

REKLAMA

Tomasz Skory: Czy pan sobie przypomina, żeby głowa jednego państwa zwracała się do sił politycznych innego państwa w sprawie zmiany sprawa - konkretnego artykułu, konkretnego kodeksu?

Witold Waszczykowski: Tak się zdarza, jeżeli państwa nie utrzymują ze sobą stosunków. Do takich sytuacji dochodzi między wrogimi państwami, np. prezydenci Stanów Zjednoczonych apelowali w ten sposób do Irańczyków. W relacjach między państwami zaprzyjaźnionymi jest to ewenement. Albo jest to przygotowany krok, uzgodniony z prezydentem Wiktorem Janukowyczem, który oczywiście odpowie wtedy pozytywnie na taki apel. Istnieje jednak druga możliwość - zerwane zostały wszelkie kanały kontaktów między Polską a Ukrainą. To może oznaczać, że jest to jakiś akt desperacji, żeby na kilka tygodni przed rozpoczęciem mistrzostw ratować sytuację.

Jak zachowuje się administracja kraju zaczepionego w ten sposób, jeżeli to jest nieuzgodnione?

Niestety, jeśli jest to apel nieuzgodniony, to raczej tamta administracja może to odebrać, jako gest zmierzający do upokorzenia ich. Wtedy może iść - kolokwialnie mówiąc - w zaparte, w ignorowanie takiego apelu, ponieważ pozytywna odpowiedź na taki apel pokazywałaby pewien stopień uległości, bezradności i przyznania się do błędu tamtej administracji. W związku z tym można się spodziewać, że ten apel pozostanie bez echa, jeżeli nie jest przygotowany wcześniejszą akcją dyplomatyczną.

A jeśli zechciałby pójść w zaparte i pokazać, że nie, nie będzie nam Polak mówił, jak mamy regulować nasze przepisy karne. Co wtedy zrobi?

Wtedy postawiłby w przykrej sytuacji również naszą dyplomację. To oznaczałoby, że nasza dyplomacja musiałaby odpowiedzieć, że nie będzie uczestniczyć w niektórych imprezach sportowych z udziałem wysokich przedstawicieli ukraińskich. No i mamy eskalację kryzysu, który może się przerodzić w otwarty konflikt dyplomatyczny.

Komorowski apeluje do Ukrainy o zmianę prawa

Prezydent Bronisław Komorowski wystąpił dziś z apelem do wszystkim sił politycznych na Ukrainie o zmiany w tamtejszym prawie, by wyeliminować anachroniczne przepisy dot. karania za działalność polityczną w oparciu o prawo karne. Jednocześnie po raz kolejny opowiedział się przeciwko bojkotowi Ukrainy i Euro 2012 w tym kraju.

Zwracam się do władz ukraińskich, do wszystkich ukraińskich sił politycznych - i tych rządzących, i tych będących w opozycji, także do zaplecza politycznego pani Julii Tymoszenko - zwracam się z sugestią, apelem, podyktowanym utrzymaniem europejskiej szansy dla Ukrainy, o podjęcie działań zmierzających do jak najszybszego wyeliminowania tych przepisów z ukraińskiego prawa, a złej praktyki - z ukraińskiego życia politycznego. Przepisy te, rodem z poprzedniego ustroju, niezmienione do dzisiaj przez ukraińskich demokratów są źródłem złych pokus i złych decyzji - to fragment apelu jaki prezydent Komorowski wygłosił dziś z Belwederu. Adresatem apelu był przede wszystkim rząd w Kijowie.

Ponadto Prezydent Komorowski - jak to określił - "w sposób jednoznaczny" opowiada się przeciwko bojkotowi Ukrainy i przeciwko bojkotowi rozgrywek Euro 2012 w tym kraju. Jak mówił, polityczna batalia nie może popsuć polsko-ukraińskiego święta sportowego. Pragnę w sposób jednoznaczny opowiedzieć się przeciwko bojkotowi Ukrainy i przeciwko bojkotowi rozgrywek Euro2012 na Ukrainie. Jesteśmy przecież współorganizatorami i współgospodarzami tych mistrzostw - oświadczył Komorowski.

Prezydent Komorowski jako jeden z nielicznych przywódców europejskich wybierał się na szczyt państw Europy Środkowo-Wschodniej w Jałcie. Na miejscu chciał rozmawiać o zmianach w przepisach ukraińskiego prawa, które pozwala na karanie byłych szefów rządów. Szczyt ostatecznie odwołano i dlatego Komorowski wygłosił swój apel w Warszawie.