Policzone są dni taksówkowej mafii przed Dworcem Centralnym w Warszawie – takie zapewnienia słychać było z ust PKP. Koleje wybrały tylko dwie korporacje, którym przyznały prawo do zatrzymywania się przed dworcem. Na razie jednak wszystko jest po staremu.

REKLAMA

Taksówkarze niejednokrotnie wykorzystywali fakt, że przyjezdni pasażerowie nie znają miasta. Dlatego przewozili klientów po trasach mocno okrężnych, za co inkasowali zawyżone opłaty.

To miało się zakończyć wraz z wyborem dwóch korporacji, którym PKP przyznało prawo działania przed dworcem Warszawa Centralna. Nowe zasady miały wejść w życie wczoraj. Jednak jeszcze co najmniej przez kilka dni wszystko pozostanie bez zmian – jedna z firm odwołała się bowiem od wyników przetargu. Dopiero po rozpatrzeniu tej skargi kolej będzie mogła ostatecznie podpisać kontrakt z wytypowanymi korporacjami.

Jednak niedoskonałości takiego rozwiązania widzą sami taksówkarze. - Taksówka przywożąca klienta na dworzec nie ma gdzie się zatrzymać, żeby go wysadzić. Jeśli zajmie pas ruchu, natychmiast przybiega policja z mandatem - tłumaczy jeden z kierowców. Warto więc pomyśleć jeszcze o wygodnym parkingu dla wysiadających.