Jeżeli IPN umieści mnie na liście agentów, wezmę prawników i odwołam się wszędzie, gdzie będę mógł. Jak trzeba, nawet do Strasburga – powiedział Lech Wałęsa w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”.

REKLAMA

Zdaniem byłego prezydenta znowelizowana ustawa lustracyjna to wymierzona w niego prowokacja. Wychodzi małość Kaczyńskich, złośliwość i koncepcja, że to oni wolną Polskę otwierają i budują, a wszystko co przed nimi to zdrada - powiedział RMF FM Lech Wałęsa.

W rozmowie z RMF FM były prezydent zastrzegł, że nie zamierza prowadzić w nieskończoność walk o swoją przeszłość, ponieważ - jak stwierdził - i tak wykonał już w tej sprawie 300 procent normy (został oczyszczony w procesie lustracyjnym; uzyskał status pokrzywdzonego; wygrał dwie sprawy z Krzysztofem Wyszkowskim, który oskarża go o współpracę z SB). Czy Wałęsa wierzy, że kiedyś przekona wszystkich w stu procentach, że oskarżenia są bezpodstawne? Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Legendarny przywódca „Solidarności” szczegółowo opowiedział tygodnikowi o swoich kontaktach z SB. Na początku lat siedemdziesiątych walczyłem samotnie, na ile mi sił i mądrości starczyło. Zrobiłem parę rzeczy śmiesznych, parę wątpliwych, może nawet nie fair. Jak każdy młody, niedoświadczony i przestraszony człowiek – powiedział.

Mówiąc o swoim pierwszym kontakcie z bezpieką w 1971 r. przyznał: Miałem wtedy naprawdę trudny moment. Powiedziałem im, że dla Polski będę zawsze pracował i jej pomagał. Czy SB zrozumiała to jako zobowiązanie do współpracy? Nie wiem. Wiem, że na moim miejscu nikt by im mądrzej nie odpowiedział - ocenił Lech Wałęsa.