Rola związków zawodowych mi się nie podoba! Biskupi mi się nie podobają! Na świętowanie nie mam więc ochoty - tak Lech Wałęsa wyjaśnia powody rezygnacji z udziału w obchodach 30-lecia Solidarności w rozmowie z "Polską The Times".
Podkreślił, że choć wiele spraw mu się nie podoba, to nie będzie teraz o nich mówił. To święto ma być radosne, więc nie będzie to odpowiedni czas, by mówić o swoich żalach.
Na sugestie, że musi chociaż obejrzeć wtorkowe widowisko Roberta Wilsona "Solidarność. Twój anioł Wolność ma na imię", Wałęsa odparł: Powiedziałem ojcu Ziębie, że jestem za, a nawet przeciw. Więc kto wie...
Dopytywany, czy denerwuje się przed wyrokiem sądu w sprawie, jaką wytoczył Krzysztofowi Wyszkowskiemu za wypowiedź, że Wałęsa był TW "Bolkiem", odparł: "znam swoje zasługi". Wiem, że to ja prowadziłem ten bój o Polskę, ale czy sprawiedliwość zawsze jest po właściwej stronie? Czy objawi się dopiero na Sądzie Ostatecznym? Czasem zadaję sobie pytanie, czy warto było walczyć? - ujawnił Wałęsa.
Odnosząc się do sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu, powiedział, że gdyby był prezydentem zrobiłby z tym porządek. Powiedziałbym: Kochani, mamy tu już jeden pomnik księcia Józefa Poniatowskiego, drugi się nie zmieści. Chcecie pomnika, to zastanówmy się wspólnie, gdzie mógłby stanąć. Natomiast na szantaż krzyżem nie pozwolę. Daję godzinę na jego usunięcie - mówił.
Nie wahałby się także użyć siły - dodał. Wszak prawo - jak zaznaczył - "trzeba egzekwować". Państwo nie może ustępować przed grupką ludzi, którzy reprezentują tylko siebie. Jeśli nie przemawia siła argumentów, to należy użyć argumentu siły - podkreślił Wałęsa.