REKLAMA

Bogdan Rymanowski: Czy mocna złotówka nas wszystkich wzmocni, czy wręcz przeciwnie - dobije?

Waldemar Kuczyński: Ja od dosyć dawna pisałem, że trzeba odróżniać złotego drogiego od złotego silnego. Drogi złoty to niekoniecznie silny złoty. Silny to taki, którego kurs wyraża rzeczywistą siłę gospodarki. A w tej chwili – moim zdaniem – złotówka jest droga, natomiast wcale nie jest silna.

Bogdan Rymanowski: Ale czy Bank Centralny powinien interweniować na rynku walutowym, aby osłabić złotówkę?

Waldemar Kuczyński: Nie wykluczam tego. Muszę powiedzieć, że nie rozumiem argumentów i powodów, które sprawiły przesunięcie tego mechanizmu kursowego, jaki istniał poprzednio, z tym bardzo szerokim korytarzem i z wpisaną jakoby możliwością interweniowania NBP. Nie wiem, dlaczego ten mechanizm został zniesiony. Sądzę, że on nie był zły i nie bardzo wiem, jakie są korzyści z tego nowego.

Bogdan Rymanowski: Czyli w tej dyskusji medialnej między NBP a na przykład wicepremierem Belką, racje mają przedstawiciele rządu?

Waldemar Kuczyński: W całej tej dyskusji racje są podzielone. Nie chcę wymierzać proporcji. Sądzę natomiast, że potrzebna jest poważna dyskusja między ministrem finansów i szefem NBP na temat tego, czy NBP powinno stać w dalszym ciągu z bronią u nogi bez względu na to, jaka jest sytuacja na rynku walutowym.

Bogdan Rymanowski: Czy to znaczy, że prezes Balcerowicz stoi z karabinem u nogi wymierzonym w kierunku wicepremiera Belki?

Waldemar Kuczyński: Źle mnie pan zrozumiał. Z bronią u nogi to znaczy, że Bank Centralny jest bierny. Wyrzekł się, aczkolwiek nie na piśmie a w praktyce, takiego instrumentu, jakim jest interwencja na rynku walutowym, czyli sprzedaż lub kupno walut w zależności od sytuacji. Oczywiście nie należy tego stosować nagminnie, ale taka możliwość powinna istnieć, bo to stwarza pewien element niepewności właśnie dla tego lotnego, spekulacyjnego kapitału. I w tym sensie ta dyskusja jest potrzebna.

Bogdan Rymanowski: Czy to jest, pana zdaniem, kwestia charakteru Leszka Balcerowicza, czy poglądów ekonomicznych.

Waldemar Kuczyński: Wydaje mi się, że nie można tutaj koncentrować uwagi na Leszku Balcerowiczu, ponieważ w składzie Rady Polityki Pieniężnej - moim zdaniem, jak go znam, a znam go dość dobrze - jest on jedną z najbardziej elastycznych osób i z najbardziej wyczulonych nie tylko na inflacje, ale także na inne wskaźniki gospodarcze. Akurat te zarzuty nie do niego. Natomiast prawdą jest – i słusznie – że Balcerowicz przywiązuje wielką wagę do tego, żeby inflacja spadała, z tym, że są również inne strony działalności gospodarczej, które mogą doprowadzić do złych skutków, także gdy chodzi o inflację.

Bogdan Rymanowski: Inflacja jednak spada, czy pana zdaniem RPP powinna obniżyć stopy procentowe.

Waldemar Kuczyński: Ja uważam, że istnieje jeszcze przestrzeń do dalszych obniżek stóp procentowych, z tym, że ta dysproporcja pomiędzy inflacją a stopami procentowymi nie jest tak duża, jak była. To po pierwsze. A po drugie, w żadnym razie nie można z obniżki stóp procentowych robić cudownego narzędzia, dzięki któremu gospodarka nagle frunie i bezrobocie zacznie spadać. To jest tylko jeden z instrumentów.

Bogdan Rymanowski: Słyszał pan może teorię Leszka Millera? Oznajmił w telewizji, że nareszcie odbiliśmy się od dna i polska gospodarka ruszyła z miejsca. W jakim miejscu jesteśmy dzisiaj?

Waldemar Kuczyński: Nie podzielam tej opinii premiera. Wydaje mi się, że wyraża ona raczej stan psychologiczny ekipy rządowej niż realia. Na razie nie widać oznak odbicia się w gospodarce. Być może ono nastąpi, ale na razie tego nie widać.

Bogdan Rymanowski: Dlaczego go nie widać? Czy dlatego, że ten rząd nie ma pomysłu jak to zrobić?

Waldemar Kuczyński: Szczerze mówiąc, jakichś cudownych sposobów nie widzę i nie sądzę, żeby istniały. Jest bardzo wiele przyczyn tego, że gospodarka polska tak zwolniła. Rząd znalazł się w pułapce swoich własnych poglądów, mając ciągle przed oczami ten cudowny okres 1993-97. Tymczasem powodów jest bardzo wiele. Po prostu nasza gospodarka jest mniej silna niż nam się wydawało i działa w coraz trudniejszych, coraz bardziej wymagających warunkach.

Bogdan Rymanowski: To ja może przytoczę cytat z wicepremiera Marka Pola z kongresu Unii Pracy: dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że jesteśmy w sytuacji okrętowego kucharza, którego poprzednik wyleciał za burtę, ale wcześniej ogołocił spiżarnię. Teraz następca zbiera cięgi za to, że wydaje głodowe porcje.

Waldemar Kuczyński: Moim zdaniem jest to jedna z najważniejszych chorób tego rządu - rządzenie krajem z bardzo silnym udziałem, chyba silniejszym niż w innych ekipach, złych uczuć w stosunku do poprzedników. Co innego jest ocena poprzedników, a co innego są złe uczucia, które graniczą z mściwością i nienawiścią.

Bogdan Rymanowski: Uczucia uczuciami, ale ktoś zostawił tę dziurę budżetową. Zostawił ją rząd Jerzego Buzka.

Waldemar Kuczyński: Ona zaistniała w czasie rządu Jerzego Buzka, ale niewątpliwie poprzednia koalicja ma w tym udział. Jest to skumulowany efekt trzynastolecia.

Bogdan Rymanowski: Kiedy będzie lepiej?

Waldemar Kuczyński: Złośliwy mógłby powiedzieć, że już było, ale ja mam nadzieję, że będzie lepiej. Natomiast nie ośmieliłbym się stawiać prognoz dotyczących dat, żeby nie wpuścić się w maliny, jak ogromna ilość prognostyków gospodarczych, jeśli chodzi o ocenę gospodarczą w roku 2001.

9:20