Do 5 kwietnia przyszłego roku przedłużone zostało śledztwo w sprawie ubiegłorocznego wybuchu gazu w Szczyrku. Taką decyzje podjęła prokuratura. Wybuch zmiótł z powierzchni ziemi dom, a pod gruzami zginęła 8-osobowa rodzina. Wieczorem w Szczyrku odprawiona zostanie msza święta w intencji ofiar i ich bliskich. Dziś, 4 grudnia, mija dokładnie rok od tej tragedii.

REKLAMA

Dziś w miejscu, gdzie jeszcze przed rokiem stał dom rodziny Kaimów, plac jest teraz zupełnie pusty, wszystko zostało zrównane z ziemią. Wywożenie gruzów i porządkowanie po katastrofie zajęło około dwóch miesięcy.

Teraz teren jest ogrodzony, widać, że ogrodzenie powstało stosunkowo niedawno. Za nim rząd równo wsadzonych krzewów i kilku drzew, i dwie pary starych, zużytych nart opartych o ogrodzenie. Nic nie zdaje się wskazywać, że jeszcze rok temu, o poranku 4 grudnia stał tu dwupiętrowy dom. Poza jednym. Na ogrodzeniu zawieszono, najpewniej odnalezioną gdzieś już po katastrofie, starą nieco nadpaloną niebieską tablicę z napisem Józef Kaim-warsztat narciarski.

Tragedia w Szczurku. W wybuchu zginęła rodzina

Do wybuchu doszło 4 grudnia 2019 roku wieczorem. Zginęło osiem osób - wszyscy, którzy byli wtedy w budynku.

Śledczy potwierdzili, że istniał związek między wybuchem gazu a pracami budowlanymi, jakie prowadzone były pod ulicą. Jak informowała wówczas prok. Agnieszka Michulec, podczas oględzin georadarem zlokalizowane zostało miejsce przerwania gazociągu. Później zostało one odsłonięte.


/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP

Trzy osoby odpowiedzialne za prowadzenie tych prac usłyszały zarzuty, jedna nadal jest tymczasowo aresztowana. Trzem kolejnym osobom także postawiono w tym śledztwie zarzuty, ale wykryte przez śledczych nieprawidłowości nie miały bezpośredniego wpływu na katastrofę.


Prokuratura chce kolejnego przedłużenia aresztu tymczasowego dla jednego z podejrzanych w sprawie ubiegłorocznej katastrofy w Szczyrku. Wniosek został już przygotowany, sąd apelacyjny w Katowicach ma podjąć decyzję do 12 grudnia.

Trzem osobom zarzucono zaniedbania wtej sprawie. Przede wszystkim, jak usłyszał Marcin Buczek od prokuratora, nie było zgody na wykonywanie w tym miejscu podziemnego przewiertu. Burmistrz Szczyrku zgodził się tylko na robienie wykopu. Po drugie, ponieważ w pobliżu jest gazociąg prace powinny być wykonywane pod nadzorem gazowników. A nie były.

Wreszcie w czasie wykonywania przewiertu najpierw doszło do uszkodzenia wodociągu. To ważne, bo okoliczni mieszkańcy zgłosili tym, którzy tam wówczas pracowali problemy z wodą. Wtedy można było jeszcze przerwać prace, żeby sprawdzić czy w tym miejscu nie ma innych podziemnych instalacji. Ale prac nie przerwano, wiercenie trwało dalej i niebawem uszkodzono gazociąg. Dosłownie kilka minut później była eksplozja.