​Ratownicy TOPR-u dostali zgłoszenie od litewskiego turysty, który utknął w rejonie szlaku z Grzybowca na Giewont. Turysta poprosił o pomoc, bo nie potrafił zejść po stromym szlaku i twardym śniegu, a nie miał z sobą żadnego sprzętu potrzebnego do turystyki zimowej.

REKLAMA

Na ratunek wysłano śmigłowiec. Jakież było zaskoczenie ratowników, kiedy na szczycie Małego Giewontu zobaczyli turystę wzywającego pomocy, który siedział w... skarpetkach.

Prawdopodobnie, kiedy robiło się stromo, Litwin ściągnął buty, by mieć lepszą przyczepność i obuwie spadło mu w przepaść.

Toprowcy radzą, by zamiast w skarpetkach, po górach chodzić teraz w rakach.

(az)