"Chcemy Polski równych szans" - tak brzmi tytuł zaprezentowanego dzisiaj spotu Prawa i Sprawiedliwości. W klipie szef partii Jarosław Kaczyński otwiera "szklane drzwi", aby - jak tłumaczą politycy ugrupowania - uwolnić energię i potencjał milionów Polaków, blokowanych pod rządami PO. Nowy spot stanowi drugą część rozpoczętej w ubiegłym tygodniu kampanii PiS.

REKLAMA

Spot "Chcemy Polski równych szans" można obejrzeć na stronie PiS

Jak poinformował na specjalnym pokazie szef sztabu partii Tomasz Poręba, ta część kampanii ma na celu przedstawienie wizji Polski równych szans, w której Polacy będą mogli realizować swoje marzenia. Polacy mają poczucie, że nie mają równych szans, jeżeli chodzi o edukację, równość wobec prawa. Są po prostu dyskryminowani i nie mają możliwości bycia traktowanym w sposób równy i sprawiedliwy. O tym jest ten spot. Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która chce otworzyć Polakom te symboliczne szklane drzwi, które blokują energię, entuzjazm i potencjał Polaków - przekonywał Poręba.

W 30-sekundowym filmiku pokazano grupę ludzi stojących przed zamkniętymi szklanymi drzwiami nowoczesnego budynku. Widać też, jak dwóch mężczyzn w garniturach wysiada z limuzyny i wchodzi do budynku bocznymi drzwiami. Wówczas pojawia się Kaczyński, energicznie rozsuwa szklane drzwi i razem ze zgromadzonymi wchodzi do biurowca. Pod koniec spotu pojawia się napis "Premier Jarosław Kaczyński - Czas na odważne decyzje".

Politycy PiS podkreślają, że kampania ma charakter informacyjny, a nie wyborczy, i że działają w ramach prawa. My nie robimy nic więcej ponad to, że informujemy Polaków, że mamy program, że mamy plan na rozwój, modernizację Polski - przekonywał Poręba, a poseł PiS Mariusz Kamiński podkreślał, że w spocie jest "wyraźne odniesienie" do programu wyborczego PiS (w filmiku przez chwilę widać Jarosława Kaczyńskiego w otoczeniu bohaterów spotu trzymających program PiS). Mimo to obaj politycy zanotowali podczas konferencji po jednym przejęzyczeniu i określili filmik jako "spot wyborczy". Każdy ma prawo do błędów i przejęzyczeń - tłumaczył później Kamiński.