W ciągu kilku dni wszystkie rosomaki, dostarczone na przełomie czerwca i lipca polskim żołnierzom w Afganistanie, mają być sprawne. Reportera RMF FM Krzysztofa Zasadę zapewnił o tym Sztab Generalny. Alarm z powodu niesprawnych transporterów podniosło dowództwo polskiego kontyngentu. Po dokładnym sprawdzeniu stanu technicznego pojazdów okazało się jednak, że usterki nie są zbyt poważne.

REKLAMA

Najpoważniejsza to zepsuta pompa układu chłodzenia, poza tym: niedziałające dwa monitory podglądu zewnętrznego i jedna radiostacja. Problemem okazały się również poluzowane siedzenia czy zacinające się szuflady.

Jak informowała "Gazeta Wyborcza", z Polski wszystkie rosomaki wyleciały sprawne, a doleciały zepsute. Pojawiły się głosy o prawdopodobnym sabotażu. Krzysztof Zasada ustalił jednak, że transportery wcale nie musiały wylecieć z kraju sprawne. Jak mówi szef Sztabu Franciszek Gągor, to nie były nowe maszyny, a przed wylotem z jednostek trafiły na remont do zakładów wojskowych. Później na lotnisko, do samolotu i do Afganistanu. Myślę, że słowo "sabotaż" jest niewłaściwe. Natomiast być może zabrakło dokładności pełnej w całym tym procesie - przyznaje Gągor:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jest jeszcze jedna hipoteza. Na pewne układy ma wpływ podciśnienie w samolocie. Rusłan nie jest samolotem hermetycznym, jeśli chodzi o tę część, gdzie sprzęt jest przewożony - dodaje szef Sztabu:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Cała sytuacja ma być wyjaśniana, ale Sztab Generalny sam przyznaje, że pierwsze meldunki z Afganistanu na temat rosomaków były zbyt alarmistyczne.