Minister zdrowia Mariusz Łapiński chce przesunąć o rok wejście w życie przegłosowanej przez poprzedni parlament i podpisanej w ubiegłym miesiącu przez prezydenta ustawy o ratownictwie medycznym. W nowych przepisach zapisano między innymi, że karetka nie może jechać do wypadku dłużej niż 8 minut.

REKLAMA

Nowa ustawa przewidywała także zmianę sposobu finansowania ratownictwa medycznego. Pieniądze miały płynąć bezpośrednio z budżetu państwa a nie przez kasy chorych, co wielokrotnie prowadziło do sporów "czy" i "kto" powinien zapłacić za przyjazd ambulansu. Większość ratowników przyjęła z radością podpis prezydenta pod ustawą. Czy to znaczy, że radość ratowników była przedwczesna? Posłuchaj relacji naszego reportera Romana Osicy:

Odsunięcie ustawy o ratownictwie medycznym o rok niczego nie załatwia. Oznaczać będzie dalsze zamieszanie w służbie zdrowia - tak skomentował pomysł nowego ministra - do niedawna wiceminister Andrzej Ryś. O jakim zamieszaniu mówi jeden z autorów nowej ustawy? Chodzi między innymi o kwestie odpowiedzialności tych, którzy nas ratują, podziału kompetencji, wreszcie tworzenia regionalnych central, ale nie jest tak, że wszystko trzeba zrobić drogo i od razu - podkreślał były minister. "System ma być gotowy na dzień 1 stycznia 2004 roku, czyli mamy jeszcze ponad dwa lata na jego budowę. Jeśli chodzi o kształcenie ludzi, to system ma być gotowy do końca 2010 roku. Ta ustawa nie jest ustawą, która wchodzi z dnia na dzień, ona ma wiele okresów przejściowych” – mówił Andrzej Ryś. Dodaje, że ma nadzieję iż ów pierwszy pomysł będzie szeroko dyskutowany i do odsunięcia wykonywania ustawy po prostu nie dojdzie. Ministerstwo podkreśla, że uda się sporo zaoszczędzić, jednak według byłego wiceministra to oszczędności pozorne, bo przerywając teraz to, co udało się stworzyć, za kilka lat trzeba będzie wydać jeszcze więcej. Pieniądze nie mogą być więc jedynym argumentem, bowiem zakresu spraw które ustawa porządkuje nie da się przeliczyć na złote.

Foto: Archiwum RMF

00:35