Profesor Piotr Laidler z Uniwersytetu Jagiellońskiego nie popełnił plagiatu - orzekło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Prorektor ds. Collegium Medicum został oskarżony przez anonimową osobę. Zarzucała mu ona kradzież intelektualną przy pisaniu skryptów dla studentów.

REKLAMA

Jak informuje reporter RMF FM Maciej Grzyb, o umorzeniu postępowania zdecydował rzecznik dyscyplinarny, w tym przypadku była to prof. Ewa Małecka-Tendera ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. To ona uznała, że prorektor nie popełnił plagiatu.

Mimo pozytywnego zakończenia sprawy pozostał niesmak. Na pewno jest to dla pana rektora Laidlera przykra sprawa, na pewno czuje się pomówiony, zwłaszcza że tego nie zrobił - mówi Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ.

Władze Uniwersytetu Jagiellońskiego zastanawiają się teraz, czy o sprawie pomówienia nie powiadomić prokuratury. Problemem jest jednak to, że nie wiadomo, kto jest autorem listu, w którym znalazły się oskarżenia pod adresem profesora.

Anonimowe doniesienie trafiło do Komisji Dyscyplinarnej uniwersytetu i samego rektora. Z informacji reportera RMF FM wynikało, że dotyczyło dwóch skryptów, z których jeden wydany był 14 lat temu, drugi - w ubiegłym roku. To ćwiczenia z chemii dla studentów Wydziału Lekarskiego UJ.


(abs, md)