Dziś ma zapaść decyzja w sprawie umorzenia odsetek od długu Polskiego Stronnictwa Ludowego - twierdzi w rozmowie z naszym dziennikarzem Józef Szczepańczyk z PSL-u. Chodzi o 11 mln złotych z 21 mln zaległości. W resorcie finansów tej informacji nikt nie chciał jednak komentować. Nietrudno zauważyć, że temat długu ludowców pojawił się w samym środku koalicyjnej burzy o reformę emerytur.

REKLAMA

Partia Waldemara Pawlaka od 11 lat ma dług wobec Skarbu Państwa - 21 milionów złotych: 9,5 mln złotych długu plus 11,5 mln złotych odsetek. PSL poprosił o rozłożenie kredytu na raty. Wcześniej na umorzenie długu ludowców nie zgodził się bowiem minister finansów. PSL się odwołał i czeka na decyzję. Sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL Józef Szczepańczyk twierdzi w rozmowie z nami, że dostał od ministra Jacka Rostowskiego obietnicę, że wszystko rozstrzygnie się jeszcze dziś.

Decyzja może być odmowna i ludowców nie ominie spłata długu. Szef resortu finansów może także przesunąć termin podjęcia decyzji. Ludowcy z niecierpliwością czekają więc na rozstrzygnięcie. Terminy gonią, bo z końcem marca mija termin spłaty pierwszej raty kolosalnego zadłużenia. To naprawdę spore pieniądze - 471 tysięcy złotych. Podobne raty ludowcy będą mieli do spłacenia co trzy miesiące przez najbliższe pięć lat.

Niektórzy twierdzą, że decyzja Rostowskiego może zakończyć spór w koalicji. Niezgoda dotyczy między innymi podniesienia wieku emerytalnego. Premier Donald Tusk chce, by zarówno kobiety jak i mężczyźni pracowali do 67. roku życia. Wicepremier Waldemar Pawlak chce natomiast obniżać wiek emerytalny kobietom - o trzy lata za każde dziecko (ale nie więcej niż o dziewięć lat) lub dopisywać do kapitału emerytalnego kobiet 10 procent składek zgromadzonych na ich koncie w momencie przejścia na emeryturę. Ludowcy zaproponowali też inny wariant reformy - podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata do 2020 roku i odłożenie w czasie decyzji w sprawie dalszych zmian.

Sprawa długu ludowców ciągnie się od 10 lat. Dotyczy kampanii wyborczej z 2001 roku. Polskie Stronnictwo Ludowe złamało wtedy przepisy. Ludowcy sfinansowali swoje plakaty i reklamówki nie z tych źródeł, co powinni. W związku z tym, Państwowa Komisja Wyborcza kazała im zwrócić dotację z budżetu, a oni cały czas się odwołują.