Długo oczekiwany kalendarz sfinalizowania negocjacji członkowskich ze wspólnotą został potwierdzony na szczycie w Goeteborgu. "To silny sygnał do przyspieszenia negocjacji i rozszerzenie Unii Europejskiej" - komentuje premier Jerzy Buzek. To zasługa polskiej i szwedzkiej dyplomacji, którym udało się pokonać sprzeciw Niemiec i Francji.

REKLAMA

Otrzymaliśmy więc docelową datę zakończenia negocjacji z Unią w 2002 roku. Co więcej uzyskaliśmy też obietnicę udziału jako pełnoprawni członkowie wspólnoty w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku. Unijni przywódcy obawiają się teraz, aby podana data nie podziałała demobilizująco na kandydatów. Dlatego kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder ostrzegał Polskę, że musi wykonać taką samą pracę domową jak inni kandydaci. Schroeder zaznaczył, że Polska nie może liczyć na rabat polityczny czyli ulgowe traktowanie. Przedstawiciele naszego kraju deklarują natomiast, że będziemy gotowi i rabat nie będzie potrzebny. Polscy i unijni przywódcy zapewniają, że każdy zrobi teraz ze swojej strony wszystko, aby wyznaczone terminy zostały dotrzymane. Jednak czy można już się cieszyć, czy też Niemcy i Francuzi mogą w ostatniej chwili wykonać kolejną woltę? Oczywiście niemieccy i francuscy dyplomaci tłumaczą swoje ustępstwo twierdząc, że nie jest to jeszcze żadne zobowiązanie ale jedynie cel - a cel trzeba osiągnąć wspólnie. Polscy dyplomaci jednak tryumfują. Według rzeczniczki naszego przedstawicielstwa przy Unii Europejskiej w Brukseli Małgorzaty Alterman o taki właśnie kalendarz zabiegała Polska: "To zależy zarówno od nas jak i od krajów UE. Dla nas cel oznacza zobowiązanie". Jest to nie tylko wielki sukces polskiej dyplomacji, ale przede wszystkim sukces Szwecji, która kończy półroczne przewodnictwo w Unii. Szwecja obiecała, że dokona przełomu w poszerzeniu i obietnicy dotrzymała. Później przewodnictwo w Piętnastce obejmuje Belgia.

Do tej pory na określenie terminu końca negocjacji w 2002 roku nie chciały się zgodzić przede wszystkim Niemcy i Francja – ustąpiły bo nikt nie chce być postrzegany jako przeciwnik rozszerzenia wspólnoty. Inne postanowienie szczytu dotyczy tak zwanego protokołu z Kioto o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych. Choć Stany Zjednoczone, główny truciciel świata - nie zamierza wywiązać się z ustaleń tam zawartych, Unia chce przygotować dokument ratyfikacyjny protokołu jeszcze przed końcem tego roku. Kraje Piętnastki wezwały też do dialogu politycznego w Macedonii i na Bliskim Wschodzie. W Goeteborgu obradom przywódców Unii Europejskiej przygląda się korespondentka RMF FM, Katarzyna Szymańska – Borginion. Posłuchaj jej relacji:

Unijni dyplomaci postanowili, że czas na bardziej zdecydowaną walkę z przemocą, do której dochodzi podczas gwałtownych protestów antyglobalistów. Dlatego podczas szczytu Piętnastki w Goeteborgu powołano specjalną grupę roboczą, która zajmie się rozwiązaniem tego problemu. W skład grupy wejdą ministrowie spraw zagranicznych i wewnętrznych Francji, Szwecji i Belgii. Mają ich wspierać szefowie policji tych trzech państw. W ostatnich dwóch dniach, w gwałtownych starciach towarzyszących obradom unijnych przywódców w Goeteborgu, rannych zostało około 40 osób. Jedna z nich jest w stanie krytycznym. Policja użyła przeciwko antyglobalistom i demonstrantom broni palnej. Decyzję tę, podjętą przez szwedzkiego premiera Gorana Perssona, ostro skrytykował prezydent Francji Jacques Chirac. Tymczasem w obliczu zamieszek, Szwedzi przywrócili dziś na swych granicach pełną kontrolę wszystkich przybywających, wycofując się tym samym z obowiązującego układu z Schengen. Gwarantuje on otwarte granice między unijnymi państwami. "Zrobiliśmy tak, by zapobiec napływowi anarchistów do Goeteborga" - wyjaśnił szef miejscowej policji.

Foto EPA

07:10