Prezydent poleciał do Juraty. Tym razem obyło się bez czarteru. Lech Kaczyński poleciał rządowym samolotem. Jak ustalił reporter RMF FM, Kancelaria Premiera tym razem bez problemu udostępniła mu rządowego Jaka-40, choć podróż głowy państwa nie jest służbowa.

REKLAMA

Lech Kaczyński poleciał do Juraty odpocząć po trudach ostatniego tygodnia i spotkać się m.in. z bratem. Jest to więc podróż zupełnie prywatna. Zadziwiająca jest w takim razie logika Kancelarii Premiera, która samolot wydała. Jeszcze we wtorek Tomasz Arabski odmówił przecież udostępnienia prezydentowi zarówno Tupolewa, jak i Jaka. W naszej ocenie wyjazd pana prezydenta, biorąc pod uwagę oficjalny skład delegacji, ma charakter prywatny - tłumaczył wówczas Arabski:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Wylot prezydenta na unijny szczyt był – według szefa Kanclarii Premiera – prywatną wycieczką, więc podróż do Juraty musiał uznać za podróż wagi państwowej.

Jednak zdania ministrów Donalda Tuska są różne. Jeszcze chyba nie zdążyli ustalić wspólnej wersji. Np. Grzegorz Schetyna nagle zmienił front. Już nie mówi o prywatnej wyprawie Lecha Kaczyńskiego do Brukseli. Teraz twierdzi, że dla prezydenta po prostu nie starczyło miejsca w grafiku. Każdy samolot ma swój kalendarz i jest w pewnym rygorze terminów - mówi Schetyna:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Zupełnie inną wersję prezentuje minister Rafał Grupiński, który twierdzi, że Lech Kaczyński do Juraty poleciał służbowo. W Juracie pan prezydent mieszka, więc to jest powrót z pracy do domu, a nie lot prywatny - twierdzi:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ministrowie nie widzą też powodu, by to Kancelaria Premiera płaciła za czartery prezydenta. Nie widzi tego także premier, bo dziś wyjątkowo szybko wybiegł z Sejmu.