Ostra wymiana zdań pomiędzy premierem a prezesem PiS. Doszło do niej podczas sejmowej debaty ws. odwołania ministra zdrowia. Donald Tusk zarzucił politykom PiS kłamstwo ws. sprzedaży mysłowickiego szpitala. W odpowiedzi Jarosław Kaczyński nazwał z mównicy sejmowej PO partią "złodziei i oszustów". Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała wniosek do komisji etyki.
W debacie poprzedzającej piątkowe głosowanie, w którym Sejm nie zgodził się na odwołanie Bartosza Arłukowicza, politycy PiS przywoływali m.in. sprawę szpitala w Mysłowicach. Posłanka Anna Zalewska powiedziała, że "dwoje radnych PO, w tym przewodnicząca komisji zdrowia kupiła szpital - wart 4,5 mln, z kontraktem na 7 mln zł i perspektywą sięgnięcia po norweski fundusz - za 135 tys. zł". Dodała, że "to mniej niż mieszkanie" i że "każdy obywatel mógłby wziąć pod tę inwestycję kredyt". "Macherzy z Platformy grasują po Polsce" - stwierdziła.
Donald Tusk zarzucił posłance PiS oraz Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w sprawie mysłowickiego szpitala po raz kolejny stosują "znaną od lat metodę". Kłamstwo i insynuacja brzmiąca prawdopodobnie dla PiS-u, ponieważ nie tak łatwo można to od razu skontrować, sprostować i przekazać, i przez kilkanaście minut tak informacja żyje swoim życiem - mówił premier. Pani poseł Zalewska pozwoliła sobie na przekazanie komunikatu, że ze względu na złowrogą aktywność radnych Platformy szpital został sprzedany za 135 tys. zł a jest wart dużo więcej - dodał. Po sięgnięciu "pilnie do informacji tam na miejscu" - podkreślił Tusk - okazało się, że "Mysłowickie Konsorcjum Medyczne musi nie tylko wpłacić 135 tys. zł, ale musi także pokryć stare zobowiązania finansowe miasta w kwocie około 2,8 mln zł oraz zainwestować w nieruchomości i sprzęt medyczny 3,5 mln zł do końca 2017 toku, a także zobowiązało się do zainwestowania 400 tys. zł na rzecz płynności finansowej". Po drugie - powiedział premier - władze miasta poinformowały, że nie doszło do sprzedaży szpitala, ponieważ nieruchomość pozostaje własnością miasta, tylko do zbycia udziałów w spółce. Wasze okrzyki pod naszym adresem moglibyśmy, gdybyśmy preferowali wasze obyczaje parlamentarne, to cała sala powinna krzyczeć: +oszuści, kłamcy+, bo po raz kolejny posługujecie się tymi metodami - dodał.
Odpowiadając na wystąpienie Tuska Jarosław Kaczyński powiedział: "Ponieważ ten pan, który tam siedzi, o nazwisku Tusk, wymienił moje nazwisko i jednocześnie przedstawił tutaj pewien wywód, chcę powiedzieć jedno: sądzę, że liczy na wielką naiwność społeczeństwa. Otóż tego rodzaju operacje, a nie zaprzeczył pan, że to radni PO, właśnie tak się przeprowadza, każdy to wie, tylko pan udaje, że pan nie wie. Jesteście partią oszustów i złodziei".
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz powiedziała, że za te słowa skieruje sprawę prezesa PiS do komisji etyki poselskiej.
Cała ta agresywna filozofia PiS, która ma udowodnić, że cały świat wokół nich jest zły, a oni są w porządku, jest oparta na kłamstwie, podobnie jak ta debata nad odwołaniem ministra (zdrowia) Arłukowicza oparta była na kłamliwych, czy takich insynuacyjnych zarzutach - twierdzi premier. Jego zdaniem, "nerwy puściły panu Kaczyńskiemu, jego koleżankom i kolegom, bo zostali przyłapani właściwie na gorącym uczynku, i to przy kamerach". Jest mi przykro, że główna partia opozycyjna z kłamstwa uczyniła istotę swego postępowania - z kłamstwa, oszczerstwa i próby dezawuowania swoich politycznych konkurentów, ale prędzej, czy później zapłacą za to także w oczach opinii publicznej - uważa szef rządu. Kłamstwo, i tacy politycy, jak Jarosław Kaczyński wiedzą to dobrze, że kłamstwo ma krótkie nogi - powiedział Tusk.
(ug)