Zakorkowana zakopianka, tłumy na Krupówkach i na tatrzańskich szlakach – to wszystko nie odstrasza turystów, którzy marzą o długim weekendzie w Zakopanem. I jest szansa na pobicie majowego rekordu, gdy do stolicy Tatr przyjechało prawie 30 tys. ceprów.

REKLAMA

Polakom nie przeszkadza korek na zakopiance, zatarasowane ulice Zakopanego czy zakorkowany dojazd do Morskiego Oka. Nie odstrasza też tłum ludzi na Krupówkach, Giewoncie, Rysach i Orlej Perci. Walka o miejsce parkingowe i stolik w restauracji to codzienność długiego weekendu w Zakopanem.

„Gorączka Zakopanego” - tak psycholog Krzysztof Raźny nazwał chorobę, której symptomy można zobaczyć w zachowaniu niektórych turystów. To jest taka moda. To jak z fajnym snobizmem. Nie trzeba tego leczyć, lepiej wybudować dobre drogi, żeby ułatwić dojazd - powiedział psycholog reporterowi RMF FM.

Ale są tacy, dla których wypoczynek w długi weekend w Zakopanem jest bardzo męczący. Zastępcę Tatrzańskiego Parku Narodowego Stanisława Czubernata przeraża sama myśl o odwiedzeniu Tatr w długi weekend. Gdybym popełnił takie głupstwo, byłoby to największe w moim życiu - mówi.