Nowy tydzień może przynieść kolejne protesty na granicy z Ukrainą. Jak ustalił reporter RMF FM Michał Dobrołowicz, 1 marca demonstrację planują wznowić przewoźnicy. Chodzi o protest zawieszony formalnie w styczniu.

REKLAMA

Z informacji naszego dziennikarza wynika, że przewoźnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia chcą znów blokować przejścia w Hrebennem, Dorohusku i Korczowej. Niewykluczone, że protest obejmie też dojazd do przejścia w Medyce.

Przewoźnicy skarżą się, że z rynku wypierają ich Ukraińcy. Od listopada 2023 r. domagają się przywrócenia obowiązku posiadania zezwoleń przez przewoźników z Ukrainy.

"Minęły kolejne tygodnie - projektu nie mamy"

Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak zapewniał w ubiegłym tygodniu na naszej antenie, że pamięta o postulatach transportowców. Wszystkie są realizowane, problem rolników i przewoźników jest niezwykle podobny - podkreślał. Tymczasem branża transportowa czeka na konkretne akty prawne.

Nie ma ustaw, nie ma rozporządzeń - mówią w rozmowach z naszym reporterem organizatorzy protestów na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Mieliśmy zapowiedź ze strony Ministerstwa Infrastruktury, że zostanie przedstawiony projekt ustawy, który będzie zaostrzał kontrole ukraińskich przewoźników, minęły kolejne tygodnie - projektu nie mamy - komentuje prezes Związku Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński. Według niego, przewoźnicy wciąż protestują, ale nieoficjalnie.

Widzimy te osoby na protestach rolników. Dla mnie to też jest zupełnie niepoważne, powinniśmy dać szansę administracji rządowej na realizację punktów zawartego w styczniu porozumienia. Jestem przeciwny zaostrzaniu protestów, jestem przeciwny blokowaniu dróg, jestem zwolennikiem rozwiązywania problemów konkretnych środowisk - zauważa Wroński.

Sygnały od rolników i przewoźników wskazują, że jeśli nic w tej sprawie nie wydarzy się do czwartku, skala i liczebność protestów na granicy z Ukrainą może być tylko większa.

Jakie straty przyniosły protesty?

Straty spowodowane przez trwającą ponad 10 tygodni blokadę polsko-ukraińskich przejść granicznych przez przewoźników mogły wynieść nawet kilkaset milionów euro - ustalił dziennikarz RMF FM. Tak duża kwota wynika z tego, że wartość całego rocznego transportu z Polski na Ukrainę to około 10 miliardów euro.

Część transportowców próbowała omijać zablokowane przejścia graniczne. Decydowali się na przewóz towarów koleją albo okrężną trasą - np. przez Słowację. To pozwalało dowieźć eksportowany towar do miejsca docelowego, ale też często powodowało dodatkowe koszty.