Podejrzenia o świadome zadłużanie szpitali to bzdura - w ten sposób minister zdrowia Ewa Kopacz odpowiada na zarzuty dyrektorów szpitali. Według nich przyszłoroczne kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia mają doprowadzić bo bankructwa wielu placówek w Polsce, aby przekształcić je w spółki prawa handlowego.

REKLAMA

Władze Narodowego Funduszu Zdrowia wciąż nie porozumiały się ze szpitalami. Proponowane stawki są bowiem zbyt niskie. Dowód, który przedstawiają dyrektorzy szpitali, to rachunek ekonomiczny. Jeżeli szpital podpisze kontrakt z taką samą wyceną za punkt medyczny jak w tym roku, to co miesiąc będzie powiększał dług średnio od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych.

Jak dyrektorzy doszli do wniosku, że rząd świadomie wpędza szpitale w spiralę zadłużenia? Można zakładać dwa scenariusze – albo te propozycje przedstawia ignorant oderwany od polskiej rzeczywistości, albo ktoś, kto bardzo dobrze wie, co się stanie ze szpitalami za kilka miesięcy. Ścieżka jest prosta – powiększanie długu doprowadzi do upadłości szpitala. Oczywiście szybko się go oddłuży, ale pod warunkiem, że stanie się prywatną, dochodową spółką.

Warto zaznaczyć, że dla spółki liczyć się będzie zysk, a nie pacjent. Dla zobrazowania sytuacji warto podać choćby jeden przykład. Dzisiaj Narodowy Fundusz Zdrowia płaci za leczenie zapalenia trzustki 8 tysięcy złotych. Szpital, aby wyleczyć pacjenta musi wydać nawet 100 tysięcy złotych. Która prywatna spółka zdecyduje się na takie „opłacalne” leczenie?

Kopacz: Zarzuty dyrektorów szpitali to bzdura

Zdaniem Ewy Kopacz zarzuty dyrektorów szpitali nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Minister zdrowia z uporem podkreśla, że w przyszłym roku do szpitali trafi co najmniej tyle samo pieniędzy co w tym roku. 51 złotych za punkt to jedna składowa tego co trafi do szpitali, a ilość punktów w taryfach to jest druga składowa. Wartość jednej hospitalizacji będzie wyżej wyceniona w punktach - zaznacza.

Szefowa resortu zdrowia dodaje, że nawet gdyby dyrektorzy mieli racje, to pretensji nie należy kierować do niej: Ja nie mam ani złotówki. To nie ja jestem płatnikiem, tylko Narodowy Fundusz Zdrowia. Najwyraźniej pani minister zapomniała, że NFZ jest organem podległym rządowi i ściśle współpracującym właśnie z jej resortem.

Łódź bez opieki medycznej po Nowym Roku?

W Łodzi ani jeden z siedemnastu szpitali nie podpisał jeszcze kontraktu na 2009 r. z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dyrektorzy szpitali zwlekali z podpisaniem umów, ponieważ liczyli, że wynegocjują z NFZ lepsze umowy. Jednak już teraz wiadomo, że placówki nie dostaną więcej niż 51 zł za punkt medyczny.

Dyrektor łódzkiego oddziału Funduszu Paweł Paczkowski nie przejmuje się tym, że szpitale nie podpisały umów: Jednostka może świadczyć usługi bez kontraktu. Może również próbować je rozliczyć, ale dotyczy to tylko przypadków pilnych.

Wszystkie operacje, które zostały zaplanowane, będą wykonane. (…) Jeżeli nie będzie pieniędzy, szpital będzie zamknięty - zaznacza dr Tomasz Papierz ze szpitala Barlickiego w Łodzi. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Wyderki:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Na działalność szpitali w nadchodzącym roku łódzki oddział NFZ otrzymał prawie 1,8 mld zł. To o 9 proc. więcej niż w obecnym roku.