Szpitalowi w Dąbrowie Górniczej grozi zamknięcie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. To kolejne konsekwencje braku lekarzy internistów w tej placówce. Już od miesiąca pacjentów nie przyjmuje oddział chorób wewnętrznych.

REKLAMA

Z przepisów wynika, że warunkiem funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego jest działanie w placówce oddziału internistycznego. Na początku lutego lekarze interniści ze szpitala w Dąbrowie Górniczej odeszli jednak z pracy, a NFZ dał dyrekcji miesiąc na skompletowanie nowej załogi. To się na razie nie udało.

Wczoraj dyrektor szpitala Zbigniew Grzywnowicz stwierdził, że nic złego się nie dzieje. Nic się nie dzieje nadzwyczajnego. Personelu brakuje i będzie brakowało coraz bardziej - stwierdził. Dzisiaj złożył w NFZ-ecie wniosek o przedłużenie zawieszenia działalności interny aż do końca lipca. Fundusz się jednak na to nie zgadza.

Wezwaliśmy szpital do wznowienia działalności oddziału chorób wewnętrznych w terminie 14 dni pod rygorem rozwiązania umowy w trybie natychmiastowym - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka NFZ w Katowicach. Chodzi o kontrakt na SOR i oddział chorób wewnętrznych.

Od początku lutego pacjenci z Dąbrowy Górniczej, wymagający leczenia w szpitalu na internie, są wożeni do sąsiednich miast: Sosnowca, Jaworzna, Zawiercia, Będzina i Czeladzi.

(edbie)