Dzieci na Śląsku dostają w Wielkanoc prezenty. Przynosi je zajączek. To tradycja, bez której maluchy nie wyobrażają sobie świąt. W różnych częściach województwa śląskiego zachowały się także inne tradycje: pochody z Judoszem, Śmiergusty czy konne procesje wielkanocne.

REKLAMA

Wodzenie Judosza to tradycyjny pochód z Judoszem - słomianą kukłą, która symbolizuje zdrajcę Chrystusa.

Wodzenie Judosza i obmywanie w rzece w Skoczowie

Judosz ma na sobie łańcuch z 30 srebrnikami. W Skoczowie z Judoszem obchodzi się miasto w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Na koniec w Wielką Sobotę Judosz jest palony, ponieważ symbolizuje zło. Przy asyście dzieci z klekotkami, które krzyczą: kle, kle, kle, wyganiamy zło z miasta - mówi Diana Pieczonka-Giec z Towarzystwa Miłośników Skoczowa.

Dodaje, że jest to kilkusetletnia tradycja, udokumentowana od połowy XIX wieku. W literaturze o pochodzie z Judoszem wspominają Gustaw Morcinek i Zofia Kossak.

W nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek Skoczowianie obmywali się w rzece.

Ludzie wierzyli, że właśnie w tę noc woda ma cudowne, lecznicze właściwości. Należało obmyć się i nie wycierać. Kiedy po zimnej kąpieli ludzie przychodzili do domu, na rozgrzewkę wypijali kieliszek tatarczówki czyli nalewki z tataraku, która jest bardzo gorzka, ma nieprzyjemny smak. Na pamiątkę tego, że Chrystusa na krzyżu pojono octem, wypijano kieliszek tatarczówki dla umartwienia się
- opowiada Diana Pieczonka-Giec.

Podkreśla, że wystarczyło w rzece obmyć ręce i twarz czy nogi. Osobom, które nie mogły same pójść nad rzekę, przynoszono wodę do domu. Dziś także w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek grupa mieszkańców Skoczowa idzie nad rzekę się obmyć, a w Wielki Piątek, po pochodzie z Judoszem, odbywa się degustacja tatarczówki.

Na Śląsku zajączek przynosi dzieciom prezenty

Zwyczaj przynoszenia prezentów "przez zajączka" pochodzi z Niemiec.

Stare germańskie podania i tradycje mówią, że pani wiosna, bogini budząca się do życia po zimie, szła w otoczeniu zwierząt. Były tam bociany, kury i właśnie zające, które miały przynosić ludziom prezenty. Mały Ślązok po prostu musi dostać prezent wcześnie rano, w pierwszy dzień świąt, czyli w Niedzielę Wielkanocną. To może być coś drobnego w koszyczku albo coś większego. Zależy to od zamożności. Niektórzy chowali prezent w ogrodzie - opowiada Marek Szołtysek, historyk i autor wielu książek związanych z kulturą śląską.

Śmiergusty czyli lany poniedziałek w Wilamowicach

W drugi dzień świąt tradycją niemal wszędzie jest polewanie wodą. Lany poniedziałek w Wilamowicach w powiecie bielskim jest jednak wyjątkowy. Zgodnie z długoletnią tradycją Śmiergusty zaczynają się już w sobotę wieczorem.

Chłopcy, kawalerowie zbierają się w jednym domu, w kolorowych przebraniach, w maskach na twarzach, w barwnych kapeluszach i w towarzystwie akordeonu wędrują od domu do domu do panien na wydaniu. Zabawa trwa całą noc do poniedziałku, a w poniedziałek rano wszystkie te dziewczęta, kiedy wychodzą z kościoła, są mocno polewane wodą. Niby uciekają, ale są zadowolone - mówi dr Jolanta Danek, antropolog kultury, etnolog.

Przez ostatnie dwa lata z powodu pandemii tradycyjnych Śmiergustów nie było. W tym roku po przerwie znów się odbędą.

Wielkanocne procesje konne

Wielkanocne procesje konne odbywają się tradycyjnie w województwach opolskim i śląskim w Niedzielę Wielkanocną i Poniedziałek Wielkanocny. Jeźdźcy objeżdżają pola modląc się o urodzaj.

W Śląskiem procesje konne w poniedziałek wyruszają spod kościołów m.in. w Gliwicach-Ostropie oraz w Pietrowicach Wielkich i Bieńkowicach w powiecie raciborskim. Według Mapy Obrzędowej Górnego Śląska, geneza tradycji nie jest znana - nie wiadomo, skąd pochodzi i od kiedy procesje są organizowane.