Po tym, jak pojawiły się sprzeczności między zeznaniami prokuratorów Ryszarda Stefańskiego i Zbigniewa Kapusty członkowie komisji śledczej ds. PKN Orlen, postanowili skonfrontować obu panów.

REKLAMA

Prokuratorzy starali obciążać siebie nawzajem po to, aby się wybielić; aby to jego było na wierzchu.

Początkowo wydawało się, że na prowadzenie wychodzi Kapusta, bo Stefański mącił, odwracał "kota ogonem", a na dodatek zaatakował swojego dawnego podwładnego – zaczął podważać wiarygodność jego zeznań i nieudolnie udowadniać, że nie naciskał na Kapustę w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego; twierdził, że udzielał mu tylko rad.

Proszę państwa, czy mamy do czynienia z prywatną prokuraturą, abyśmy sobie rad udzielali - pytał z kolei Kapusta. Panie ministrze nie telefonowalibyście do Prokuratury Apelacyjnej w drażliwych sprawach tylko pod jednym warunkiem, jakby wam telefony z biurek pozabierać.

Później jednak karta się odwróciła – posłowie zarzucili Kapustę pytaniami m.in. na temat jego notatnika; zapisków, na podstawie których prokurator opiera swoje zeznania. Sejmowi śledczy próbowali dociec, czy ten „koronny dowód” nie powstał później jako podkładka, bo pewne sprzeczności w zeznaniach widać.

I choć Zygmunt Kapusta w zadawaniu ciosów był lepszy, to trudno powiedzieć, aby było to moralne zwycięstwo. Na samych szczytach prokuratury są ludzie, którzy mówią nieprawdę, bo w tym sensie jest remis między obu panami. Zeznania robią wrażenia jakby obaj mówili nieprawdę - podsumowywał Antoni Macierewicz.

Po tych zeznaniach widać, że Stefański maczał we wszystkim palce, choć próbował przekonywać, że jest inaczej, a Kapuście trudno uwierzyć, że padł jedynie ofiarą przełożonych – choć decyzje rzeczywiście zapadały na najwyższym szczeblu.

Przypomnijmy. 29 września Zygmunt Kapusta, były szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, zeznał przed komisją, że zlecił zabezpieczenie materiałów dotyczących kontraktu koncernu naftowego z firmą J&S na podstawie notatki UOP z 7 lutego 2002 roku. Zrobił to na polecenie Ryszarda Stefańskego.

Były zastępca prokuratora generalnego oświadczył 14 września przed komisją, że

przekazując do Prokuratury Apelacyjnej notatkę UOP, nie sugerował, co dalej należy zrobić w tej sprawie. Kapusta jednak kilkakrotnie podkreślał, że 8 lutego działał na polecenie Stefańskiego.