Marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że wpłynęło dziś oświadczenie posła Stanisława Gawłowskiego z PO o zrzeczeniu się immunitetu. Sprawa wraca zatem do ponownego rozpatrzenie przez komisję regulaminową. Marszałek zdecydował o zdjęciu głosowanie ws. Gawłowskiego z porządku obrad. Na razie poseł Platformy Obywatelskiej nie wróci więc do aresztu. Prokuratura chce mu postawić nowe zarzuty.

REKLAMA

Sejm w piątek miał w głosowaniu zdecydować ws. wyrażenia zgody na uchylenie immunitetu i zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Gawłowskiego. Prokuratura chce postawić politykowi dwa nowe zarzuty dotyczące korupcji i prania brudnych pieniędzy.

W czerwcu Zachodniopomorska delegatura Prokuratury Krajowej w Szczecinie skierowała do Sejmu kolejny wniosek o uchylenie Gawłowskiemu immunitetu oraz wyrażenie przez Sejm zgody na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu.

Nowe zarzuty mają mieć związek z zakupem apartamentu w Chorwacji, który - według prokuratury - Gawłowski miał przyjąć jako łapówkę od kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. Formalnie właścicielami nieruchomości są teściowie pasierba Gawłowskiego.

Sejmowa komisja regulaminowa opowiedziała się za uchyleniem immunitetu i wyrażeniem zgody na zastosowanie tymczasowego aresztu wobec posła PO.

"Nie mam apartamentu w Chorwacji..."

Stanisław Gawłowski przekonuje, że nie ma apartamentu w Chorwacji. Zgodnie z aktem notarialnym, właścicielami nieruchomości są teściowie jego pasierba, którzy przekazali ją w prezencie swej córce i jej mężowi. Śledztwo w tej sprawie poseł uważa za "efekt nagonki PiS".

Nie dostałem żadnego apartamentu. Gdybym dostał cokolwiek, to bym to zamieścił w swoim oświadczeniu majątkowym i w rejestrze korzyści. Prokuratura stawia zarzuty na podstawie plotek - ocenił polityk PO.

Pytany, dlaczego akt notarialny dotyczący chorwackiej nieruchomości znaleziono u niego w domu, wyjaśnił, że pokój ma tam m.in. jego pasierb. Syn prowadzi działalność gospodarczą, on w tym pokoju trzyma całe mnóstwo różnych innych dokumentów, również te, które dotyczą jego działalności gospodarczej - powiedział Gawłowski.

Poseł PO dodał, że wielokrotnie miał okazję być w chorwackim apartamencie, zanim został on kupiony przez teściów jego pasierba. Dopytywany, dlaczego - według świadków - w nieruchomości nigdy nie widywano jego właścicieli, Gawłowski odparł: a ile razy ci, którzy inwestują w akcje KGHM czy Polic byli w KGHM? Pewnie ani razu. Chodzi o to, że teściowie od początku wiedzieli, że ten zakup nie ma charakteru takiego, że oni chcieli z tego korzystać, tylko potraktowali to jako inwestycję i prezent dla swoich dzieci - wyjaśnił Gawłowski.

W kwietniu tego roku Gawłowski usłyszał już pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Dotyczą one okresu, kiedy pełnił urząd wiceministra ochrony środowiska. Poseł PO przebywał trzy miesiące w areszcie, który ostatecznie opuścił w lipcu tego roku, po wpłaceniu pół miliona złotych kaucji.

(tw)