W 2017 r. Ministerstwo Sprawiedliwości w pełni legalnie przekazało CBA dotację na zwalczanie przestępczości; na co konkretnie poszły te środki to informacja niejawna; czymś śmiesznym byłoby, gdyby współczesne państwa nie miały środków techniki specjalnej - mówił w Polsat News wiceszef MS Michał Woś. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że służące do inwigilowania program Pegasus został zakupiony dla CBA za 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości, podległego Ministerstwu Sprawiedliwości. Według gazety wniosek ministra sprawiedliwości dotyczący "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" pozytywnie zaopiniowała we wrześniu 2017 roku sejmowa komisja finansów publicznych. Jak napisała gazeta, wniosek ten komisji przedstawił wiceminister Woś.

REKLAMA

Amerykańska agencja prasowa Associated Press podała pod koniec grudnia ub. roku, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.

"To jest wierutna bzdura"

Michał Woś powiedział w poniedziałek wieczorem w Polsat News, że w 2017 r. resort sprawiedliwości w pełni legalnie przekazał Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu dotację na zwalczanie przestępczości. Na co konkretnie poszły te środki, to już jest kwestia informacji niejawnych, niedostępnych - dodał.

Zapewnił, że wszystko się działo zgodnie z procedurami i było kontrolowane przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz inne instytucje. Nikt nie stwierdził, żadna z tych instytucji nie stwierdziła naruszenia prawa w tym względzie - dodał.

Byłoby czymś śmiesznym dla współczesnych państw, gdyby nie miały środków techniki specjalnej - oświadczył. To, co jest nazywane w ten sposób (jako Pegasus), jest nazywane takim systemem totalnej inwigilacji Polaków. To jest wierutna bzdura. Czegoś takiego jak system totalnej inwigilacji Polaków nie ma - powiedział wiceminister sprawiedliwości.

We współczesnym świecie kontrola operacyjna polega na tym, że wszystkie służby stosują narzędzia - i to nie jest wiedza z kosmosu - które pozwalają realizować kontrolę operacyjną po to, żeby zwalczać przestępczość. Ale - co jest najważniejsze - zawsze kontrola operacyjna (...) to sformalizowany proces. Służby, które są do tego uprawnione występują z wnioskiem do sądu i jest zasądzana przez sąd - dodał.

Pytany o zapowiadany przez Koalicję Obywatelską wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie wykorzystywania systemu Pegasus, Woś stwierdził, że "komisja śledcza nie ma najmniejszego sensu". Komisje śledcze powołuje się wtedy, kiedy nie działają instytucje państwa - ocenił.

Szczerba: Minister Woś wiedział, co podpisywał

Do słów Wosia odniósł się później, również w Polsat News, poseł KO Michał Szczerba. Mam absolutną pewność, że pan minister Woś - który nie zgodził się niestety ze mną usiąść wspólnie w studio i dyskutować, wymienić poglądy - wiedział, co podpisywał. 29 września 2017 roku podpisał umowę z prezesem CBA, panem (Ernestem) Bejdą na zakup techniki specjalnej, która w tej chwili jest wykorzystywana przez CBA, ale do końca nie wiemy na co - powiedział poseł Platformy, według którego chodziło o system Pegasus.

Jak dodał, radziłby Wosiowi, by "nie pogrążał siebie". Jest takie powiedzenie, taka zasada: "wszystko, co powiesz, może być wykorzystane przeciwko tobie" i tak z pewnością będzie w tym przypadku. Minister Woś wiedział, że to jest Pegasus, a - co najważniejsze - wiedział, że łamie prawo, ponieważ w tej sprawie złamano prawo - powiedział Szczerba. Dodał, że ustawa o CBA mówi o tym, iż służba ta może być finansowana wyłącznie z budżetu państwa. Środki Funduszu Sprawiedliwości, czyli przeznaczone dla ofiar przestępstw, nie są środkami budżetowymi - stwierdził.

Szczerba zaznaczył, że w polskim systemie prawnym nie ma możliwości korzystania z tego typu narzędzia jak Pegasus. Kontrola nad informacjami, które są gromadzone, nie jest kontrolą wyłącznie z dyspozycji CBA. To są informacje, które są przechowywane na serwerach prywatnej izraelskiej firmy - powiedział.

Ustalenia "Gazety Wyborczej"

W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Pegasus został zakupiony dla CBA z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości i była to precyzyjnie zaplanowana operacja. Ministerstwo Finansów uznało, po zawiadomieniu NIK w tej sprawie, że choć doszło do złamania przepisów, to "stopień szkodliwości czynu był znikomy" - napisała "GW", która opublikowała postanowienie Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych z września 2020 r., do którego dotarł poseł KO Michał Szczerba. Rzecznik ponownie odmówił wszczęcia postępowania w tej sprawie, ale - jak pisze GW - "podzielił wiele uwag NIK, zaś treść jego postanowienia odsłania kolejne elementy całego procesu".

Dziennik opisuje, że 15 września 2017 r. na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych był opiniowany m.in. wniosek ministra sprawiedliwości w sprawie zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 r. "To właśnie dzięki tym zmianom Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło dostać 25 mln zł na zakup izraelskiego systemu do inwigilacji Pegasus" - pisze gazeta.

"GW" zaznacza, że "choć właśnie o to chodzi, na komisji nie pada o tym ani jedno słowo". Wniosek przedstawia wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, który tłumaczył, że 12 sierpnia zmieniono zasady finansowania z Funduszu, "rozszerzając katalog podmiotów, które taką pomoc mogą świadczyć"; Woś podał, że teraz został "dodany katalog instytucji z sektora finansów publicznych, stąd przedłożone zmiany".