Legendarny bramkarz Jan Tomaszewski został zarejestrowany jako konsultant przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa ― ustalił "Newsweek". W rozmowie z dziennikarzami tygodnika poseł elekt zapewnia, że nie miał nic wspólnego z SB. "Proszę mi wierzyć! Nie wiem, o co chodzi" - twierdzi.

REKLAMA

"Kategoria: konsultant, pseudonim »Alex«, podstawa pozyskania: dobrowolność, data pozyskania: 1986.07.28." ― taki zapis znalazł się w dokumentach dotyczących Tomaszewskiego znajdujących się Instytucie Pamięci Narodowej . Linijka ta wskazuje na to, że słynny piłkarz pod koniec komunizmu spotykał się ze SB.

Jan Tomaszewski pytany o sprawę, zaprzecza. Dodaje, że być może w kłopoty wpędził go zbyt długi język. Jak wspomina, gdy w drugiej połowie lat 80. wrócił do kraju po grze w Belgii i Hiszpanii, prowadził dość wystawne życie i często przesiadywał w łódzkiej "grandce", czyli Grand Hotelu. Zdarzało się, że wszem i wobec opowiadał o domniemanych przekrętach, ustawianiu meczów i korupcyjnych układach w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Byłem popularny. Do mojego stolika przysiadali się różni ludzie, czasem kompletnie ich nie znałem - twierdzi. Niewykluczone, że byli wśród nich bezpieczniacy - dodaje.

Tych kilka zachowanych dokumentów może przysporzyć Tomaszewskiemu sporo problemów - zauważa "Newsweek" Jeśli IPN podważy jego oświadczenie lustracyjne, to grozi mu utrata mandatu. Co więcej, sprawy z przeszłości mogą wpłynąć na jego relacje z PiS, a przecież to dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu Tomaszewski został posłem.