Oskarżony o zbrodnie wojenne w Kosowie Slobodan Miloszević nie chce korzystać z pomocy adwokata. Dzisiaj sędziowie trybunału w Hadze odczytają mu akt oskarżenia. Tymczasem w Belgradzie około 20 tysięcy zwolenników byłego prezydenta domagało się dymisji rządu oraz ukarania polityków, którzy jak twierdzą demonstranci, sprzedali Slobo.

REKLAMA

Miloszević nie chce być reprezentowany przez jednego lub kilku prawników - powiedział rzecznik Trybunału. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone - przynajmniej do dziesiątej rano, kiedy rozpocznie się przesłuchanie, Miloszević może jeszcze zmienić zdanie - dodał rzecznik. W Hadze są już adwokaci byłego dyktatora. Mieli się wczoraj spotkać ze swoim klientem, ale z powodu zagubienia jednej z walizek na lotnisku spotkanie się opóźniło. Zagubiony bagaż zawierał podobno osobiste rzeczy Miloszevicia i dokumenty potrzebne na jutrzejsze przesłuchanie.

Tymczasem w Belgradzie odbył się kolejny marsz protestacyjny. Manifestowało około 20 tysięcy zwolenników Miloszevicia. Demonstranci chcieli rozpisania wcześniejszych wyborów, grozili zemstą rządowi, którego członków uważają za zdrajców. "Płatni zdrajcy wynocha z Serbii" – to jedno z delikatniejszych haseł skandowanych przez tłum. Ale rozgoryczoni ludzie krzyczeli także - "Zabijemy Djindicia". W manifestacjach brali udział głównie ludzie starsi, działacze partii socjalistycznej, przywożeni do stolicy autokarami z całej Serbii ale oprócz nich protestowały liczne grupy nacjonalistów i skrajnych radykałów. Dotychczasowe protesty przebiegały raczej spokojnie, ale socjaliści zapowiadają, że kolejne marsze będą coraz liczniejsze, a ich uczestnicy coraz bardziej agresywni.

Foto Jan Mikruta RMF

00:40