Prokuratura wszczęła śledztwo ws. sfałszowania zwolnienia lekarskiego Lwa Rywina oraz złożenia fałszywych zeznań przez lekarza, który je wystawiał. Dzięki temu Rywin nie stawił się na badaniach, które miały ustalić, czy może on pójść do więzienia.

REKLAMA

Nieobecność Rywina na tych badaniach sąd uznał za nieusprawiedliwioną, m.in. po przesłuchaniu lekarza, który wystawił zwolnienie. O całej sprawie prokuraturę powiadomił Sąd Okręgowy w Warszawie, który zlecił badania lekarskie.

Zobacz również:

Na tym etapie prokuratura będzie badać, czy lekarz nie poświadczył nieprawdy i nie złożył fałszywych zeznań - oświadczyła Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Postępowanie powinno potrwać kilka miesięcy. Jeśli doszło do przestępstwa, lekarzowi będzie grozić do 5 lat więzienia. Nie wiadomo, czy także Rywin mógłby za to odpowiadać.

Wczoraj Sąd Najwyższy utrzymał wyrok 2 lat więzienia i 100 tys. zł grzywny wobec Rywina, oddalając kasacje i obrony, i prokuratury. SN podzielił ustalenia SA, który w zeszłym roku czyn Rywina zakwalifikował jako pomoc w płatnej protekcji nieznanym osobom. Wyrok jest ostateczny. Pod koniec miesiąca sąd ma dostać ostateczną opinię lekarską, czy stan zdrowia Rywina pozwala mu na odbywanie kary. Na razie w więzieniu przesiedział on tylko 43 dni.