Listę tajnych współpracowników i oficerów SB na Śląsku ujawnia dziś śląsko-dąbrowska Solidarność. Spis oficjalnie pojawi się także w Internecie. Nikt nie spodziewa się politycznej burzy, ale inicjatywie towarzyszą emocje.

REKLAMA

Spis obejmuje 26 nazwisk. Na liście nie ma jednak bardzo znaczących nazwisk z regionu. Rozpoznany nie został bowiem budzący największe emocje TW „Maj” – dzięki uzyskiwanym od niego informacjom SB wiedziała, jak organizować działania, by był skuteczne. Wciąż nie wiadomo, kiedy ujawnione zostanie nazwisko „Maja”. W czasie konferencji prasowej więcej mówiło się o działalności opozycji i inwigilowanych, niż o samych agentach.

Jeśli chodzi o tajnych współpracowników publikowane są przede wszystkim pseudonimy donosicieli. Z imienia i nazwiska wymienia się natomiast wszystkich pracowników SB, których dane poznali inwigilowani.

Listę przygotowywali przez kilka miesięcy właśnie inwigilowani działacze Solidarności. Opierali się przy tym na dokumentach z Instytutu Pamięci Narodowej.

Po raz pierwszy listę kilku dawnych konfidentów ujawnił wiosną Zbigniew Klich z Tarnowskich Gór. Opublikowany przez niego spis zawierał nazwiska ludzi donoszących na niego w latach 80. Po ujawnieniu spisu zgłosiła się do niego jedna ze znajdujących się w nim osób – jednak nie z przeprosinami, a z pretensjami.

Gdański spór o ujawnianie agentów SB

W Gdańsku natomiast trwa spór o to, czy ujawniać nazwiska i pseudonimy agentów i tajnych współpracowników SB, inwigilujących tamtejszy Kościół.

Widać tu dwa podejścia do problemu. Ujawnienia nazwisk chce ks. Henryk Jankowski, przeciwny tej inicjatywie jest natomiast arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Jego zdaniem informacje, że donosić miało 10 procent księży, są przesadzone. Nie można wierzyć meldunkom oficerów SB – argumentuje. - Jeśli to będzie chociażby coś takiego, jak u pana Herberta, kiedy są domysły a nie dowody, to my nie możemy niszczyć ludzi - tłumaczy abp Gocłowski.

Obaj duchowni spotkali się kilka dni temu, by porozmawiać na temat rozliczeń z przeszłością. Arcybiskup twierdzi, że jeśli ks. Jankowski przedstawi dowody agentury, które nie budzą żadnych wątpliwości, nie będzie go powstrzymywał – mimo że on sam jest przeciw.