"Murem stoimy za marszałkiem Tomaszem Grodzkim, haniebnie atakowanym, symbolem zwycięstwa opozycji w Senacie w ostatnich wyborach w 2019 roku" - mówił w Białymstoku Tomasz Siemoniak - kandydat na nowego szefa Platformy Obywatelskiej. Podkreślił, że obecnie najważniejszym zadaniem w Platformie są wybory prezydenckie i kampania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. "Wszyscy pracujemy na jej rzecz i wewnętrzna kampania wyborcza, która potrwa kilka tygodni, w żaden sposób tego nie zakłóca" - zapewniał.

REKLAMA


Tomasz Siemoniak przyznał, że jego kampania jest dość krótka (decyzję o kandydowaniu na szefa partii ogłosił 3 stycznia, wybory zaplanowano na 25 stycznia). Mówił, że przyjechał do Białegostoku, by "nabrać siły do kandydowania". I nabrać przekonania, że są tutaj ludzie, którzy wierzą w projekt Platformy Obywatelskiej, którzy potrafią walczyć o swoje sprawy, potrafią rozmawiać z innymi - dodał.

Siemoniak mówił, że chciałby, by PO była otwarta na współpracę z innymi ugrupowaniami, otwarta na innych ludzi i na samorządy. To jest jedna z takich naszych marek, zawsze całe mnóstwo samorządowców znajdowało się w szeregach Platformy, oni ją współtworzyli - przekonywał. Zapowiedział, że w ciągu pozostałych dwóch tygodni kampanii wewnątrzpartyjnej zamierza odwiedzić jak najwięcej regionów, prosił o głosy wszystkich uprawnionych w regionie podlaskim PO.


To są wybory bardzo demokratyczne. Oceniamy, że około 10 tysięcy ludzi może zagłosować, więc trzeba do nich dotrzeć. Tutaj nie ma nic przesądzonego z góry, nic nie da się ustalić, każdy wejdzie do kabiny i ma jeden głos - dodał Siemoniak. W jego ocenie, członkowie Platformy będą brali pod uwagę jego wieloletnie doświadczenie z działalności w partii czy doświadczenie rządowe. To jest święto demokracji, ale też święto odpowiedzialności - ocenił.

O stanowisko szefa największej partii opozycyjnej ubiegają się: Joanna Mucha, Borys Budka, Bartosz Arłukowicz, Bogdan Zdrojewski, Bartłomiej Sienkiewicz oraz Tomasz Siemoniak.