"Musimy sobie zdawać sprawę, że seryjni zabójcy zawsze będą zabijać, To jest od nich silniejsze. Moja rola, jako ministra sprawiedliwości jest taka, aby chronić obywateli" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Zapewnia również, że "bierze pełną odpowiedzialność polityczną za swój projekt". Sejm zaczyna dziś pracę nad jego projektem ustawy, która ma uniemożliwić wyjście na wolność groźnym przestępcom.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Wywiad z ministrem sprawiedliwości Markiem Biernackim

Mariusz Piekarski: Panie ministrze, jest pan święcie przekonany, że ten projekt jest zgodny z konstytucją? Bo pojawiały się już wcześniej głosy, po przygotowaniu tego projektu, że nie można drugi raz karać ludzi, którzy odsiedzieli wyroki. Ja znam argumenty, że trzeba zrobić wszystko, żeby oni nie krzywdzili po wyjściu z więzień, ale czy w ten sposób?

Marek Biernacki: Projekt został bardzo dokładnie przepracowany. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie jest to postpenalna kara izolacyjna. Inaczej mówiąc, nie jest to kontynuowanie więzienia, ale jest to w formie terapii. O tym, czy taki delikwent trafi do Krajowego Ośrodka Terapii nie decyduje sąd karny, ale sąd cywilny w obecności co najmniej dwóch psychologów i specjalistów, którzy będą badali, czy ta osoba wypełnia te warunki. Nazwijmy to "bardzo negatywne warunki", ale warunki takie, że została skazana za przestępstwa przeciwko życiu zdrowiu człowieka, że ta osoba nie rokuje w ogóle nadziei na to, że tych czynów nie będzie dokonywała i w momencie popełnienia czynu była poczytalna, ale jednak jej świadomość, jej osobowość była zaburzona. I to jest metoda terapii.

Posłowie powinni najpierw uchwalić zmianę kodeksu, wprowadzić karę dożywocia. Ta decyzja praktycznie nie stwarzałaby możliwości powrotu tych osób do społeczeństwa.

A czytał pan opinie lekarzy psychiatrów, który mówią, że to na nich zrzuca się odpowiedzialność za izolowanie ludzi, którzy byli już skazani przez sąd?

Nie, bo chcę zwrócić uwagę, że to decyduje sąd, a nie oni. Lekarz musi wydać opinię. Jeśli ktoś jest chory czy zachowuje się w określony sposób, to lekarz od tego jest, żeby leczył i żeby artykułował swoje opinie, więc tutaj tego nie rozumiem. O tym, kto będzie umieszczony w ośrodku terapii decyduje, podkreślam, sąd cywilny, a nie sąd karny. Po wtóre, jest jeden prosty argument, którego nie uwzględniamy w tym naszym uzasadnieniu, ale o którym musimy też pamiętać - te osoby o których mówimy, zostały skazane na karę śmierci.

Zostały skazane na karę śmierci i decyzją polityczną - polityczną, a nie decyzją sądu, ta kara została zamieniona na 25 lat. Posłowie powinni najpierw uchwalić zmianę kodeksu, wprowadzić karę dożywocia. Ta decyzja, to skazanie na dożywocie, praktycznie nie stwarzałaby możliwości powrotu tych osób do społeczeństwa. To byłoby wtedy uszanowanie tamtego wyroku sądu. Podkreślam: decyzja polityczna, którą wydali posłowie, nie uszanowała wyroku sądu pierwotnego. Ale podkreślam - to jest w tej kategorii demagogicznej. Jestem przekonany, że to jest zgodne z konstytucją, z Trybunałem Prawa Człowieka, dlatego ten projekt był cyzelowany do końca i poprawiany. Podkreślam i mówię to cały czas: przyjmuję pełną odpowiedzialność polityczną za ten projekt. Jeżeli oczywiście, nie daj Boże, coś się stało, czy parlament by nie przyjął, czy w Trybunale byłyby jakieś problemy.

Oglądał Pan film "Raport Mniejszości". Wiele ekspertów i lekarzy psychiatrów mówi, że ten projekt trochę przypomina film i książkę "Raport Mniejszości". Przewidywanie, czy ktoś może raz jeszcze zabić, zgwałcić.

Przyjmuję pełną odpowiedzialność polityczną za ten projekt.

Powiem tak: tego typu ośrodki istnieją w większości państw europejskich o wyższej kulturze demokracji. Tak naprawdę, obiektywnie patrząc, samo stworzenie Krajowego Ośrodka Terapii nie budzi w ogóle zastrzeżeń. Jedyny element, który wywołuje emocje to ten dotyczący osób, które zostały już kiedyś skazane na karę śmierci, a później decyzją polityczną ta kara śmierci została objęta moratorium i zmieniona na 25 lat.

Nie budzi emocji skazywanie takiej osoby, jak na przykład pedofilów, na przymusową terapię po popełnieniu przestępstwa. Wśród wielu ekspertów wątpliwości budzi podejmowanie takich decyzji drugi raz.

Kierujemy na terapię w wyjątkowym wypadku. Zachowanie tych osób potwierdza, że mogą ponownie dokonać tych samych czynów.

Podkreślam, że kierujemy na terapię w wyjątkowym wypadku. Zachowanie tych osób potwierdza, że mogą ponownie dokonać tych samych czynów. Najpierw musi być wniosek dyrektora więzienia, później muszą być opinie psychologów. Cała decyzja podejmowana jest w oparciu o ich opinię, oraz psychiatrów. Następnie decyduje sąd cywilny. Trafiają oni do cywilnego ośrodka, nie do izolacyjnego, więziennego. To całkowicie inny element. Uważam, że państwo jest od tego, aby chronić obywateli i warto taki ośrodek tworzyć, po to, aby uratować chociaż jedno ludzkie życie.

Musimy sobie zdawać sprawę, że tego typu osoby będą zabijały, ponieważ jest to od nich silniejsze. Seryjni zabójcy, tzw. grzeczni chłopcy, to jakaś choroba cywilizacyjna i oni zawsze będą zabijać. Moja rola, jako ministra sprawiedliwości jest taka, aby chronić obywateli. Robić to zgodnie z literą prawa, zabezpieczyć je tak, aby nie było nadużywane. Więc te bardzo rygorystyczne warunki dotyczą osób, które już były skazane za poważne przestępstwa, które nie rokują na powrót do społeczeństwa. Zostaną one skierowane na terapię, gdzie będą leczone.