O krok od tragedii w Świnoujściu i w Markach pod Warszawą. W Świnoujściu czadem zatruło się 12 osób - wśród nich dziewięcioro dzieci. Pod Warszawą - czteroosobowa rodzina. Wszyscy trafili do szpitali.

REKLAMA

O niezwykłym szczęściu mogą mówić przede wszystkim mieszkańcy dwóch mieszkań bloku w Świnoujściu. W sumie to 12 osób - w tym 9 dzieci. Prawdopodobnie zagrożenie stanowił niesprawny piec grzewczy. Wszyscy zatruci czadem trafili do szpitali.

Do szpitala trafiła też trójka dzieci i dorosły z domu jednorodzinnego w Markach. Tam również doszło do zatrucia i także nie było zainstalowanego czujnika czadu.

W piątek w RMF FM szef Państwowej Straży Pożarnej generał brygadier Andrzej Bartkowiak namawiał do instalowania takich czujek.

Wiele pracy włożyliśmy w tzw. prewencję społeczną. Rozdajemy w wielu akcjach czujki gazu. Apelujemy, namawiamy. (...) Cały czas większość naszych domów jest ogrzewana w sposób konwencjonalny, czyli piecykami - gazowymi czy węglowymi. To powoduje to zagrożenie - mówił Andrzej Bartkowiak.

My mamy taki projekt, na bardzo wstępnym etapie, że chcielibyśmy np. nowo budujących deweloperów namówić czy zobligować do tego, żeby montowali w domach od razu czujkę czadu czy ognia. To są koszty niewielkie, to jest 60-80 złotych - podkreślał Bartkowiak. My wiemy, że w Polsce tak to działa, że jak się zmusza albo wręcz przymusza - to czasami działa to odwrotnie. Ale trzeba będzie jednak chyba zrobić krok, by ustawą uregulować tę sprawę - przyznał.