Tuż przed godz. 10.30 w Pałacu Prezydenckim pojawił się prokurator generalny Andrzej Seremet. O 14.30 Bronisław Komorowski będzie rozmawiać z naczelnym prokuratorem wojskowym Krzysztofem Parulskim. Tematem obu spotkań będzie próba samobójcza prok. Mikołaja Przybyła i "konflikt strukturalny w prokuraturze".

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Przed spotkaniem z prezydentem Seremet nie udzielał żadnych wypowiedzi. Wjechał na dziedziniec Pałacu samochodem służbowym, po czym wszedł do Pałacu.

Rozmowa prokuratora generalnego z Bronisławem Komorowskim trwała ok. pół godziny. Także po wyjściu z Pałacu Seremet nie wypowiadał się dla mediów.

Po wczorajszej próbie samobójczej prok. Przybyła sprawą publiczną stał się konflikt między szefem prokuratury a jego wojskowym zastepcą. Na razie trudno powiedzieć, kto ma szanse zwyciężyć w tym starciu. Wiadomo, że Andrzej Seremet chce usunąć ze stanowiska Krzysztofa Parulskiego, z którym mu się ewidentnie nie układa. Problem w tym, że Parulski nie jest zwykłym zastępcą prokuratora generalnego. Aby go odwołać, Seremet musi uzyskać pozytywną opinię ministra obrony narodowej i wspólnie z nim zawnioskować do prezydenta o zmianę.

Poprzedni szef MON Bogdan Klich nigdy nie ukrywał sympatii do Parulskiego, więc jego usunięcie było niemożliwe. Wczoraj wieczorem Bronisław Komorowski spotkał się z obecnym ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem i ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. Prezydent zwrócił się do szefa MON "z prośbą o przedstawienie merytorycznej oceny efektów działań prokuratury w resorcie obrony".

Siemoniak poinformował prezydenta, iż MON dobrze ocenia działania prokuratury i współpracę z nią. Powiedział też, że kierowany przez płk. Przybyła wydział ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej w prokuraturze poznańskiej skutecznie prowadził wiele ważnych spraw.

Nieoficjalnie mówi się, że prezydent również nie był chętny do odwołania generała Parulskiego. Niewykluczone jednak, że po wczorajszej aferze zmieni zdanie.

Konflikt w prokuraturach

Prok. Przybył postrzelił się w przerwie wczorajszej konferencji prasowej dotyczącej śledztwa ws. przecieku do mediów z postępowania ws. katastrofy smoleńskiej. Oświadczenie pułkownika miało związek m.in. z tym, że wczoraj po południu prokurator generalny Andrzej Seremet miał ogłosić swe decyzje w sprawie prokuratorów wojskowych z Poznania, którzy według mediów bez koniecznej decyzji sądu chcieli, aby operatorzy telefonii komórkowej ujawnili im SMS-y dziennikarzy.

Zobacz również:
Przybył w wygłoszonym przez siebie oświadczeniu zapewnił, że w śledztwie nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze piszący o tym, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani. Podkreślił również, że manipulowanie dziennikarzami wynikało z faktu, iż prokuratura "prowadzi bardzo poważne śledztwo związane z przestępczością zorganizowaną w Wojsku Polskim".

Po dramatycznych wydarzeniach na konferencji prasowej Seremet oświadczył, że kilka postanowień Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu co do żądań SMS-ów w śledztwie "przeciekowym" nie miało podstawy prawnej, ale nie można mówić, by prokuratorzy inwigilowali dziennikarzy. Dodał, że na te postanowienia złożono zażalenia i sprawa trafi do sądu.

W jego opinii, cała sprawa "niepotrzebnie zyskała taki poziom emocji, aż do histerii włącznie", podczas gdy w analizie prokuratury apelacyjnej chodzi jedynie o stosowanie właściwych podstaw prawnych. Podkreślił, że nie zgadza się z niektórymi tezami płk. Przybyła, który bronił decyzji procesowych podjętych w WPO.

Szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski uznał z kolei za "niestosowne" zlecenie przez Seremeta analizy działań prokuratury wojskowej ws. przecieków. Jako nieetyczne ocenił upublicznienie przez Seremeta wniosku analizy, zanim poznała ją NPW i przed zbadaniem zażaleń przez sąd. Parulski zaprzeczył zarazem, by był konflikt między NPW a Prokuraturą Generalną.