To zbyt daleko idąca wypowiedź - tak Jacek Saryusz-Wolski w „Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka” skomentował słowa Waldemara Pawlaka o możliwości wpuszczenia na polski rynek rosyjskich firm energetycznych. Wiceprzewodniczący PO zaznaczył, że tego typu decyzja byłaby zła, ponieważ w stosunkach polsko-rosyjskich nie ma zachowanej zasady wzajemności.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Konrad Piasecki: A w „Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka” wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, szef komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski. Dzień dobry.

Jacek Saryusz-Wolski: Dzień dobry.

Konrad Piasecki: Myśli pan sobie dzisiaj: „Gdybym to ja był na miejscu Radka Sikorskiego, wszystko wyglądałoby inaczej”?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie. Nie myślę sobie tak.

Konrad Piasecki: A nie wyglądałoby?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie byłbym, więc by nie wyglądało.

Andrzej Stankiewicz: Prezydent i premier poprzedni bardzo ciepło się o panu wypowiadali. Cieszy się pan sympatią braci Kaczyńskich. Może nie byłoby takich konfliktów?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie. W kategoriach tej hipotezy w ogóle nie rozumuję, więc proszę mnie zwolnić z odpowiedzi.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to dzisiaj dzieje się na linii rząd-MSZ-Pałac Prezydencki to wynik osobistych niechęci?

Jacek Saryusz-Wolski: W jakieś mierze pewne różnice są wynikiem tej sytuacji współzamieszkiwania, czyli kohabitacji. I część przyczyn leży również w tym, że prezydent ma jak gdyby w pamięci okres, kiedy w rządzie byli polityczni sojusznicy i ta sama rodzina polityczna.

Konrad Piasecki: Nie tylko polityczna.

Jacek Saryusz-Wolski: Nie tylko polityczna. Ta sytuacja się zmieniła i trudno się przestawić.

Andrzej Stankiewicz: Donald Tusk postawił na Sikorskiego. Może to był błąd? W odpowiedzi prezydent powołuje Annę Fotygę i spirala konfliktu się nakręca.

Jacek Saryusz-Wolski: Czynnik osobisty może grać rolę, ale jest radykalna zmiana sytuacji. Jest nowa formacja polityczna u władzy, nowy rząd, odmienna koncepcja polityki zagranicznej – nie co do spraw fundamentalnych, ale jednak. Z tego to wynika.

Konrad Piasecki: Ale jest też minister spraw zagranicznych, który – widać wyraźnie – działa na braci Kaczyńskich jak płachta na byka?

Jacek Saryusz-Wolski: To jest minister spraw zagranicznych, którego obsadzenia w tej roli prezydent Kaczyński nie chciał.

Konrad Piasecki: Może to był jednak błąd? Może ta płachta na byka była błędem? Tak naprawdę może nas czekać teraz co najmniej trzyletni okres walk, wojen, niesnasek i kłopotów?

Jacek Saryusz-Wolski: Panie redaktorze. Wybór składu rady ministrów jest prerogatywą premiera i wygrywającej partii. Jakiekolwiek poddanie się naciskom w tej materii oznaczałoby, że suwerenność wyboru Platformy Obywatelskiej i premiera Tuska jest ograniczona.

Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, prezydent zaprasza ministra Sikorskiego na godz. 16. Minister wysyła faks o 16:03. Słyszy, że jest niekulturalny, że powinien przeprosić i wytłumaczyć się. Prezydencki minister porównuje całą sytuację do jakiś rozgrywek małych dzieci. Jak te relacje Sikorskiego z prezydentem mają wyglądać, jeżeli emocje sięgają tak wysoko?

Jacek Saryusz-Wolski: Najchętniej bym w ogóle tego nie komentował, bo poziom tej wymiany zdań – co do technicznej strony spotykania – jest żenujący.

Konrad Piasecki: Ale gdyby to była dyskusja między panem Kowalskim a panem Nowakiem, to pewnie byśmy pana zwolni z komentarza. Ale to jest dyskusja między prezydentem a szefem MSZ-u.

Jacek Saryusz-Wolski: Tak. Ale te rozmowy powinny się toczyć – po pierwsze – niepublicznie, a po drugie – na poziomie sekretariatów i urzędników.

Andrzej Stankiewicz: To może upublicznienie służy prezydentowi, żeby budować swoją pozycję w kontrze do rządu?

Jacek Saryusz-Wolski: Trudno mi takie przypuszczenia snuć. Mogę tylko powiedzieć, że jest to bardzo niefortunne. W ogóle ten pojawiający się dwugłos w sprawach zagranicznych bardzo źle buduje nasz obraz na zewnątrz.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że jest to wstęp do długiej, trzyletniej wojny na linii duży – mały pałac, czy tylko chwilowa walka, przepychanka, prężenie muskułów, które ma pokazać, jak duże są strefy wpływów obu ośrodków?

Jacek Saryusz-Wolski: Mam nadzieję, że jest to taki wstęp do dostosowania się, dogrania tych ośrodków władzy w nowej sytuacji i potem będzie już dużo lepiej. Obie strony muszą zaakceptować to, że muszą współdziałać. Z resztą taki jest duch zapisów konstytucyjnych. Konstytucja również mówi, że politykę zagraniczną RP prowadzi rząd.

Konrad Piasecki: No więc właśnie: muszą – nie muszą. Tak naprawdę te dwa ośrodki mogą być obok siebie zupełnie niezależnie.

Jacek Saryusz-Wolski: Dla dobra Polski, racji stanu – to jest moim zdaniem teza nie do zakwestionowania – te dwa ośrodki muszą się porozumieć.

Konrad Piasecki: W każdym razie wczoraj wieczorem prezydent powiedział, że zaprosi ponownie Radka Sikorskiego, bo tego wymagają jego konstytucyjne obowiązki. Gest czy jednak zapowiedź pokoju?

Jacek Saryusz-Wolski: To bardzo dobry znak. To znak, że będzie normalizacja i będzie dobra współpraca między rządem a prezydentem.

Konrad Piasecki: Pan w to wierzy, czy pan tak mówi?

Jacek Saryusz-Wolski: Ja w to wierzę. Ja chcę w to wierzyć. Ja sądzę, że to jest jedyne wyjście w interesie Polski.

Andrzej Stankiewicz: Ale to trochę jest wina Platformy, bo dochodzi do władzy i zmienia politykę niedelikatnie, ale o 180 stopni. Wycofujemy się z Iraku, chociaż PiS chciał w Iraku pozostać; jesteśmy niechętni wobec tarczy antyrakietowej – PiS był za; jesteśmy za zbliżeniem z Rosją, a PiS był przeciwko.

Jacek Saryusz-Wolski: Panie redaktorze. Kompletnie się nie zgadzam. Nie można oczekiwać od partii, która wygrywa wybory, buduje rządy, że będzie realizowała politykę poprzedników.

Konrad Piasecki: A nie uważa pan, że rząd, podejmując tak fundamentalne decyzje…

Jacek Saryusz-Wolski: To nie są fundamentalne decyzje.

Konrad Piasecki: …jak kwestia wycofania wojsk z Iraku, zawieszenia poboru do armii – to jest fundamentalna decyzja, powinien jednak uprzedzić o tym prezydenta, a nie stawiać go przed faktem dokonanym.

Jacek Saryusz-Wolski: Armia to nie moja specjalność. Rzeczywiście prezydent jest naczelnym zwierzchnikiem. Natomiast jeśli chodzi o sprawy zagraniczne to ja nie widzę żadnego radykalnego zwrotu. Mieliśmy z Iraku wychodzić. Była kwestia kiedy i jak. W kampanii pogląd Platformy na ten temat był sygnalizowany. Ja nie widzę żadnego radykalnego zwrotu.

Andrzej Stankiewicz: A Rosja? Waldemar Pawlak odpowiada, że Polska jest właściwie gotowa wpuścić rosyjskie koncerny do polskich firm energetycznych, a szefowa Kancelarii Prezydenta sugeruje, że wielki biznes naciskał na Platformę, żeby otworzyła się na Rosję.

Jacek Saryusz-Wolski: Nie znam tego stwierdzenia.

Konrad Piasecki: Waldemar Pawlak w wywiadzie dla „Kommersanta” mówi, że rosyjskie koncerny będą dopuszczane do prywatyzacji polskiego sektora energetycznego na takich samych prawach jak wszystkie inne.

Jacek Saryusz-Wolski: Uważam, że jest to zbyt daleko idąca wypowiedź. Ja jej nie rozumiem, nie rozumiem intencji. Polska przecież niczego nie blokuje. Natomiast musi dbać o tak strategiczny sektor, jakim jest bezpieczeństwo i wiemy, że Rosja ten sektor wykorzystuje.

Konrad Piasecki: No właśnie, bo to jest dla Rosji kwestia strategiczna.

Jacek Saryusz-Wolski: To nie jest dla Rosji zwykły towar. To jest instrument prowadzenia polityki. Po tym terenie trzeba się poruszać wyjątkowo uważnie.

Andrzej Stankiewicz: Czyli niedobrze byłoby, gdyby rosyjskie koncerny weszły na polski rynek energetyczny na równych prawach, jak koncerny zachodnie.

Jacek Saryusz-Wolski: Na pewno inaczej traktuje się w Unii firmy, koncerny unijne, niż państw trzecich. W tym kierunku idzie rodząca się wspólna polityka energetyczna. Będzie się wymagało, aby partnerzy z krajów trzecich respektowali zasady konkurencji, zasady prowadzenia interesów na terenie Unii i by również obowiązywała zasada wzajemności. Tej zasady wzajemności między Unią Europejską, w tym Polską, a Rosją nie ma.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że ta wypowiedź Waldemara Pawlaka to błąd?

Jacek Saryusz-Wolski: Uważam, że wpuszczanie operatorów energetycznych rosyjskich na rynek polski, przy abstrahowaniu od rozwiązań europejskich i od kwestii kluczowej, czyli zmniejszania zależności, dywersyfikacji naszych dostaw, byłoby niedobre.

Konrad Piasecki: PiS był niezbyt otwarty na relacje z Rosją, ale również z Niemcami. Tusk wykonuje gest pod adresem Rosjan, pewnie będzie jakiś gest pod adresem Berlina. Jaki?

Jacek Saryusz-Wolski: Takie gesty są – po pierwsze – ważne, a po drugie – są ważne wtedy, jeżeli nie są zapowiedziane i mają urok nowości.

Konrad Piasecki: Będzie niespodzianka.

Andrzej Stankiewicz: To ja panu podpowiem, na przykład przyłączenie się Polski do wspólnego, rosyjsko-niemieckiego projektu, który się nazywa Gazociąg Północny? Wchodzi to w grę?

Jacek Saryusz-Wolski: Ja jestem przeciwnikiem.

Andrzej Stankiewicz: Ale czy wchodzi to w grę? Do rządu wszedł Ryszard Schnepf, który sugerował taką możliwość.

Jacek Saryusz-Wolski: Uważam, że nie. Uważam, że dalsze uzależnianie się, czy wręcz aprobowanie tego gazociągu, który jest oprotestowany nie tylko przez nas, ale również przez Szwecję, Estonię, Finlandię i co do którego realizacji ostatecznej mnożą się znaki zapytania, byłoby nieracjonalne.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ułoży się jakoś między rządem a prezydentem?

Jacek Saryusz-Wolski: Ja bardzo chcę wierzyć w to, że tak. Uważam, że taki jest nadrzędny interes Polski. Uważam, że należy ułożyć te relacje w oparciu o reguły konstytucyjne, które są w tej materii dosyć klarowne i wszystkie inne względy odłożyć na bok.

Konrad Piasecki: A da się wygasić emocje?

Jacek Saryusz-Wolski: Sądzę, że tak. Z resztą takie są i bardzo mnie cieszą deklaracje z Wilna premiera Tuska, który mówi o tym, że będzie próbował lać oliwę na te niepotrzebnie wzburzone fale. Ja znowu patrzę na to z Brukseli i widzę cały bezsens wzniecania tego typu spraw, które z zewnątrz są źle widziane, albo wręcz niezrozumiałe. To bardzo osłabia naszą pozycję na zewnątrz – taki dwugłos.

Andrzej Stankiewicz: Czyli to jest robione na użytek krajowej polityki, przed wyborami prezydenckimi w 2010 r.?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie. Ja sądzę, że to coś, co wynika z niezrozumienia tego, że sytuacja się zmieniła. I po drugie, z pewnych stanów emocjonalnych i niezręczności.

Konrad Piasecki: Jacek Saryusz-Wolski, dziękujemy bardzo.

Jacek Saryusz-Wolski: Dziękuję.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio