Marszałek Sejmu poinformował, że posłowie zajmą się wnioskiem o samorozwiązanie Sejmu na posiedzeniu 7 września. Tego samego dnia pod głosowanie poddany zostanie wniosek LiS-u o konstruktywne wotum nieufności dla rządu, a także wnioski PO o wotum nieufności dla poszczególnych ministrów obecnego rządu.

REKLAMA

Co się stanie, jeżeli nie uda się zebrać 307 głosów, czyli większości potrzebnej do skrócenia kadencji parlamentu? Będę zwracał się do prezydenta Rzeczpospolitej o to, by zechciał rozważyć objęcie pewnym politycznym patronatem ścieżki alternatywnej, wiodącej do rozwiązania Sejmu przez prezydenta - stwierdził Ludwik Dorn.

Na razie znalezienia tej większości stoi pod znakiem zapytania. Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska wydają się być zdecydowane; jednak reszta opozycji nie mówi jednoznacznie „tak”. Samoobrona, Liga Polskich Rodzin i Sojusz Lewicy Demokratycznej domagają się powołania komisji śledczych w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa i śmierci Barbary Blidy.

Czy złoty środek na wyjście z sytuacji znalazł Donald Tusk? Możemy choćby na tym posiedzeniu rozwiązać Sejm i do dnia wyborów pracować nawet codziennie, nawet 18 godzin na dobę. (…) Wszystko możemy zrobić, tylko chciałbym mieć pewność – a nie mam za grosz zaufania od pewnego czasu do PiS-u – że ta decyzja o samorozwiązaniu jest - stwierdził lider PO.

Ludwik Dorn zapowiedział, że nie zamierza poddać pod głosowanie wniosków o swoje odwołanie, bo – jak mówi – nie ma to sensu przed samorozwiązaniem Sejmu. Jeśli jednak do niego nie dojdzie, nadal zamierza trwać na tej, kluczowej dla PiS-u placówce i przypilnować, by w tej kadencji nie powołano żadnych komisji śledczych. Ja siebie uważam za likwidatora tego Sejmu i postaram się tę misję pełnić efektywnie do końca, oby była jak najkrótsza - powiedział Dorn.